Samochód wjechał w nieoznakowaną studzienkę na jednej z łódzkich ulic. - Wszystko było przykryte wodą, to po prostu pułapka - relacjonował Reporter 24, którego auto zostało zniszczone. Zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Żona próbowała wyjechać z parkingu. Nagle wpadła tak, że przednie lewe koło niemal utonęło - opowiedział pan Dawid, Reporter 24 w rozmowie z tvn24.pl.
Z jego relacji wynika, że zdenerwowało go przede wszystkim zachowanie drogowców, którzy wykonują remont ulicy Grota Roweckiego w Łodzi, gdzie doszło do zdarzenia.
- Wszystko jest rozkopane od października - relacjonował. - Nie mogę zrozumieć, czemu wykonawca naraża na niebezpieczeństwo osoby postronne - podkreślił.
Obok przedszkole i szkoła
Jak dodał, nie chodzi tylko o to, że studzienka była zupełnie niewidoczna i nieoznakowana, ale również o to, że został przykryta jedynie deskami. - Przecież w pobliżu jest przedszkole i szkoła podstawowa. Kto odpowiadałby, gdyby ktoś wpadł do środka? To skrajna nieodpowiedzialność - ocenił.
Samochód pana Dawida udało się wyciągnąć dopiero po kilku godzinach. Okazało się, że uszkodzona jest osłona silnika. Urwało się też nadkole.
Autor: bż/gp / Źródło: TVN 24 Łódź