Psy, które po śmierci swojej właścicielki, zamieszkały w spalonym budynku w miejscowości Nowosiółka (woj. lubelskie), trafią najprawdopodobniej do nowych domów. Jak informują przedstawiciele schroniska w Nowodworze, jeden z nich już trafił do placówki, a ostatecznie zamieszka w Warszawie. O sprawie zaalarmował nas Reporter 24, który starał się je odwiedzać.
Wszystko zaczęło się 14 lipca. W trakcie burzy piorun uderzył w drewniany dom. Stał on na uboczu, z dala od innych zabudowań. W budynku mieszkała samotnie 93-letnia kobieta, która zmarła w wyniku pożaru.
Psy, które tam pozostały, przez niemal dwa tygodnie mieszkały w spalonym domu. Teraz część z nich trafiła do pobliskiego schroniska.
"One są po prostu smutne"
Początki nie były jednak łatwe, a psom pomagał Reporter 24, który mieszka około 20 kilometrów dalej. - Po raz pierwszy pojechałem tam w niedzielę i na własne oczy zobaczyłem te pieski. One czekają. Nocują na ocalałej kanapie - mówił w rozmowie z Kontaktem 24 pan Lech, który przysłał nam zdjęcia czworonogów.
Choć sam mieszka 20 kilometrów od Nowosiółek, jeździł do zwierzaków codziennie. Jak przyznał, pomagał, bo czworonogi nie mogły liczyć na mieszkańców wsi. - Ludzie je przepędzają. A te psy nie są agresywne, one są po prostu smutne - opowiadał. I dodał: Są głodne. Chodzą pić do starorzecza.
Czekają na nowe domy
Jak poinformował nas w piątek przedstawiciel schroniska w Nowodworze, do którego trafiają bezdomne zwierzęta z gminy, jeden z czworonogów jest już w placówce. - Trafił do nas ten większy, wilczur. Jest w dobrym stanie - powiedział nam pracownik.
Jak dodał, razem z nim z okolic spalonego domu zabrano jeszcze jednego psiaka. - Jest mniejszy i w gorszym stanie, trafił do lecznicy - tłumaczył. Oba psy trafią najprawdopodobniej do nowego domu w Warszawie. - W tej sprawie kontaktowała się z nami już pewna pani - mówił przedstawiciel schroniska.
Na miejscu pozostał jednak jeszcze jeden pies. - Faktycznie, było tam więcej psów niż myśleliśmy. Zaangażowaliśmy się w to i będziemy szukać dla niego domu - powiedział nam Grzegorz Kiec, wójt gminy. - Schronisko to ostateczność - dodał.
Autor: ank,kab,kz/sk,aw