W czwartek przez południe czeskich Moraw przetoczyła się potężna trąba powietrzna. Pięć osób zginęło, około 200 zostało rannych. - Wioska jest zrównana z ziemią. Jest to centrum horroru - mówiła pani Anna, Polka przebywająca na Morawach, która wysłała na Kontakt 24 nagranie i zdjęcia ukazujące skalę zniszczeń w jednej z miejscowości.
Trąba powietrzna i burze z gradem wielkości piłek tenisowych przeszły w czwartek nad położonymi w pobliżu granicy ze Słowacją regionami Brzecławia i Hodonina w kraju (województwie) południowomorawskim. Jak podała czeska telewizja publiczna, powołując się na komunikat policji, bilans ofiar śmiertelnych żywiołu wzrósł do pięciu. Około 200 kolejnych osób odniosło obrażenia.
"Centrum horroru"
Pozrywane dachy, przewrócone samochody, sterty gruzu na ulicach - tak wyglądają wioski po uderzeniu żywiołu. Ucierpiała między innymi miejscowość Mikulcice. - Przepiękna wieś na Morawach, gdzie zjeżdżali się turyści z Polski, z Austrii, z Niemiec - opowiadała pani Anna, na nagraniu z tej miejscowości, przesłanym na Kontakt 24.
- Zdjęcia ani filmy tego nie oddają. Dopiero, gdy tu przyjechałam, doznałam po prostu szoku. (...) Wioska jest zrównana z ziemią. Jest to po prostu szok, jest to centrum horroru - relacjonowała.
"Miałam wrażenie, że jestem częścią jakiegoś filmu katastroficznego"
- Mój mąż pochodzi z Czech, pojechaliśmy do jego rodziców, aby im pomóc. To był cud, że dom teściów zachował się w tak dobrym stanie - żywioł zerwał dach. Teraz jest to jeden z niewielu domów, w którym można mieszkać. Uszkodzeniu uległo także auto teściów - będzie poddane kasacji, ale biorąc pod uwagę to, że mieszkają w miejscu, w którym przebiegła główna linia trąby, naprawdę mieliśmy szczęście - opowiadała.
- Gdy wjechaliśmy na teren Moraw, miałam wrażenie, że jestem częścią jakiegoś filmu katastroficznego lub horroru. Ta wioska była zawsze zadbana, dużo się tam działo. Zjeżdżali się naukowcy na wykopaliska, wiele osób jeździło rowerami. Teraz większość domów nie nadaje się do mieszkania, budynki mają pozrywane całe dachy. To wielka tragedia - relacjonowała.
Jak dodała pani Anna, w piątek na Morawy przyjechał premier Czech, Andrej Babiš. Spotkał się z poszkodowanymi mieszkańcami Mikulčic.
Czeski meteorolog opisujący czwartkową katastrofę pogodową w miejscowej telewizji publicznej mówił, że trąba powietrzna w Hodoninie mogła osiągnąć kategorię F3 lub F4 w skali Fujity, w której określa się siłę intensywności tego typu zjawisk. Towarzyszący żywiołowi wiatr mógł osiągać prędkość ponad 332 kilometrów na godzinę - podała Agencja Reutera.
Autor: ek,ps/dd / Źródło: tvnmeteo.pl/ Kontakt 24