W trakcie pożaru budynku wielorodzinnego w Lęborku (woj. pomorskie) matka i dwójka jej dzieci - 5-letni syn i 7-letnia córka - zostali uwięzieni na poddaszu. Matka, aby ratować chłopca wystawiła go przez okno na dach, skąd strażakom udało się go zabrać. Cała rodzina trafiła do szpitala na obserwację. Informację i zdjęcia zamieścił na Kontakcie 24 serwis remiza.com.pl.
Do zdarzenia doszło w budynku jednopiętrowym z poddaszem przy ul. Rodła w Lęborku.
"Zgłoszenie dostaliśmy o godz. 2.03, ale straż pożarna - trzy jednostki - była na miejscu w dwie minuty" - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 st. kpt. Bogdan Madej, rzecznik prasowy lokalnej straży pożarnej. "Ewakuowaliśmy z parteru jedną osobę, ale okazało się, że drzwi do mieszkania kobiety, w której mieszkaniu się pali, są zamknięte" - relacjonował.
"Dziecko dosłownie wisiało"
"Zadymienie było tak silne, że uniemożliwiło im ucieczkę" - napisał portal remiza.com.pl. "Jedno z dzieci dosłownie wisiało za oknem na dachu trzymane za ręce przez matkę" - dodaje serwis.
Jak mówił Madej, strażacy musieli wzywać posiłki OSP z Nowej Wsi i OSP z Lęborka. "Łącznie na miejscu pracowało ok. 20 strażaków. Jedna ich grupa miała problemy z wjechaniem podnośnikiem na zastawione podwórko, ale ostatecznie dziecko zdjęto przy użyciu aluminiowych drabin przestawnych. W tym czasie druga grupa strażaków wyważyła drzwi od mieszkania, zajęła się gaszeniem ognia i oddymianiem. Kobietę i jej córkę ewakuowano" - opowiadał.
Matka i dzieci, już po ewakuacji, były przytomne, ale z uwagi na zagrożenie podtrucia tlenkiem węgla karetka zabrała ich do szpitala.
Zapalił się telewizor?
"Akcję gaśniczą i oddymianie budynku zakończyliśmy po godz. 3. Najprawdopodobniej przyczyną zapłonu było zwarcie w telewizorze - to on najbardziej się palił w momencie wkroczenia na miejsce strażaków" - mówił Madej. Jak zaznaczył, budynek był przeczesany detektorem wielogazowym i nie stwierdzono żadnego zagrożenia. "Rodzina może wrócić do mieszkania" - zapewnił.
Autor: ap/aw