"Moja dwutygodniowa podróż do Malezji obfitowała w spotkania z dzikimi stworzeniami" - opowiada podróżniczka, która w ramach akcji "Pokaż nam świat" podzieliła się z nami wrażeniami ze swojej wyprawy. Wspaniałe widoki, przejrzysta morska woda i bliska obecność dzikich zwierząt - to tylko kilka atrakcji czekających na nas w tym kraju. Turystka zwraca jednak uwagę na poważny problem wykorzystywania zwierząt do celów rozrywkowych.
Malezja to fascynujący, azjatycki kraj wypełniony naturalnym pięknem fauny i flory. Relację z pobytu w tym miejscu przesłała nam podróżniczka, która bezpośrednio obcowała z jego naturą. Jak mówi, Malezja to kraj, który odmienił jej sposób podróżowania.
Blisko natury
"Moja dwutygodniowa podróż do Malezji obfitowała w spotkania z dzikimi stworzeniami, jakie zamieszkują ten kraj" - opowiada. "Spotkaliśmy stadko małp przechadzających się w poszukiwaniu pożywienia z jednej strony wyspy na drugą, pływaliśmy z małymi rekinkami przy plaży żółwi na wyspie Perhentian, widziałam małpiatkę, przemierzającą nocą dżunglę. Gdy leżeliśmy na plaży, w zaroślach skradał się ogromny waran, który liczył ok. 1,5 metra długości!" - dodaje.
Obcowanie z dziką naturą może dostarczyć wiele przyjemności i satysfakcji. Gwarantuje też wspaniałe wspomnienia.
"Nigdy wcześniej nie czułam takiej radości na widok małpy, a to dlatego, że nigdy wcześniej nie mogłam obserwować jej na wolności! Wspaniale było patrzeć jak z gracją przeskakują po najwyższych konarach drzew, jak opiekują się młodymi, jak wykonują ruchy i gesty, tak podobne do tych, jakie wykonują ludzie" - wspomina swoją podróż.
Obserwowanie dzikich zwierząt w ich środowisku naturalnym mimo, że jest niebezpieczne, okazało się niezwykle fascynujące.
"Wszystkie te zwierzęta były wolne, mogły robić to, na co miały ochotę, dlatego obserwowanie ich w naturalnych warunkach było takie niezwykłe. Odnosiliśmy się do tych stworzeń z ogromnym szacunkiem i respektem, nie chcąc im przeszkadzać w codziennych czynnościach, ale też mając świadomość, że mogą zrobić nam krzywdę, jeśli poczują się z naszej strony zagrożone" - mówi autorka relacji.
Droga na skróty
Niestety - jak zauważa autorka relacji - ze względu na zapotrzebowanie turystów, a także z chęci zarobku, mieszkańcy często tresują i wykorzystują dzikie z natury zwierzęta. Przygotowują dla turystów mnóstwo atrakcji, a także stwarzają możliwość robienia sobie z nimi zdjęć. "Oczekujemy, że kraj, do którego jedziemy, w dwa tygodnie zaoferuje nam wszystkie swoje bogactwa, ale nie tak łatwo zobaczyć wszystko w tak krótkim czasie. Wybieramy więc drogę na skróty, którą skuszeni wizją łatwego zarobku tubylcy, chętnie nam udostępniają" - pisze.
Podróżniczka opowiada o często stosowanych praktykach, które mają przyciągnąć turystów. Wśród nich wymienia popularne "sanktuarium słoni", gdzie można się na nich przejechać, a także parki rozrywki, w których robione są zdjęcia z tygrysami. Stanowczo sprzeciwia się takim praktykom, ponieważ - jak pisze - szanuje zwierzęta i ważny jest dla niej ich los. "Czy dla selfie z tygrysem warto skazywać to wspaniałe zwierzę na życie w cierpieniu?" - pyta.
Podsumowując swoją wyprawę zachęca do samodzielnego zwiedzania Malezji i omijania parków rozrywki wykorzystujących zwierzęta.
"Z całego serca namawiam Was do takiego właśnie doświadczania uroków egzotycznych krajów. To nic, że zobaczycie mniej niż Wasi znajomi. Gwarantuję, że to oni będą Wam zazdrościć spotkania oko w oko z dzikim zwierzęciem na wolności, bo nic nie daje takiej frajdy i nic tak nie wzmaga szacunku do natury! Ja nigdy nie skorzystam z oferty miejsc, w których odbiera się zwierzętom ich godność i prawo do samodzielnego egzystowania. Mam nadzieję, że takich osób będzie coraz więcej. Warto!" - pisze podróżniczka.
Pokaż nam świat!
Autor: mg//tka