W miejscowości Mariew (Mazowieckie), w okolicy Kampinoskiego Parku Narodowego łoś zaplątał się w suszarkę do ubrań. Zwierzę próbowali oswobodzić strażacy, udało się - jak sami przyznali - połowicznie.
Do redakcji Kontaktu 24 zgłosił się pan Radosław, który 10 listopada około godziny 15 zauważył zaplątanego w suszarkę do ubrań łosia. Niebieskie linki owinęły się wokół poroża. Wysłał zdjęcia i nagranie, na którym widać zwierzę w potrzasku.
- Mieszkam w Legionowie, przyjechałem do kolegi do Mariewa i tam zobaczyłem łosia. To okolice Kampinoskiego Parku Narodowego, pewnie stamtąd przyszedł łoś. Może wszedł na czyjąś posesję, nachylił się, a gdy wstawał, wplątał się w suszarkę do ubrań. Zadzwoniłem pod numer alarmowy, stamtąd przekierowano mnie do pogotowia dla zwierząt. Powiedziano mi, że zgłoszenia wpływają do nich od rana - relacjonował.
- Zwierzak był spanikowany, ale chyba szukał pomocy, bo nie uciekał od ludzi. Nie chcieliśmy próbować ściągać suszarki na własną rękę, bo to jednak dwustukilogramowe zwierzę, mogło zrobić nam krzywdę. Czekałem na przyjazd służb jakieś 30 minut, ale nikt w tym czasie nie przyjechał. Podałem dokładną lokalizację. Mam nadzieję, że ktoś mu pomógł - dodał.
"Częściowo go oswobodziliśmy"
Skontaktowaliśmy się w tej sprawie ze starszym kapitanem Kazimierzem Jaworskim, oficerem prasowym Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Powiecie Warszawskim Zachodnim. - 10 listopada interweniowaliśmy w miejscowości Wiktorów w sprawie łosia, który zaplątał się w suszarkę do ubrań. Udało się go zagonić w miejsce, gdzie częściowo go oswobodziliśmy. Łoś jednak się spłoszył i uciekł w las z połową suszarki na porożu - powiedział strażak.
Autor: ek, jw, dg/b / Źródło: tvnwarszawa.pl / Kontakt 24