Reporterka 24 spotkała łosia na jednej z ulic w Bydgoszczy. Służby potwierdzają, że informacje o nietypowym pieszym napływały do nich dwa dni z rzędu. Tym razem zwierzę udało się spłoszyć do lasu, ale urzędnicy podkreślają, że w przeszłości takie wycieczki kończyły się tragicznie. Nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Reporterka 24 Danka spotkała łosia we wtorek po godzinie 21. Było to na ulicy Fortecznej. "Wezwane zostały odpowiednie służby, niestety nie wiem jak to się zakończyło" - napisała.
Okazuje się, że już przed godziną 21 zgłoszenie o nietypowym pieszym wpłynęło do Centrum Zarządzania Kryzysowego.
Spacerował drugi dzień
- To drugi raz z rzędu, kiedy zwierzę pojawiło się na ulicach miasta. Dzień wcześniej widziany był kawałek dalej przy ulicy Wyścigowej - relacjonował Zbigniew Skrycki z Referatu Koordynacji Bezpieczeństwa Wydziału Zarządzania Kryzysowego w Bydgoszczy.
- Zarówno za pierwszym, jak i drugim razem na miejsce przyjechali policjanci z Wydziału Ruchu Drogowego oraz weterynarz - zapewnił.
Wyjaśnił, że w obu sytuacjach użyte zostały petardy hukowe, które wraz z asystą funkcjonariuszy pozwoliły na spłoszenie zagubionego wędrowca z powrotem do lasu.
"Wchodzą wprost pod koła"
Jak tłumaczył Skrycki, tym razem sytuacja zakończyła się szczęśliwie. - Takie zgłoszenia dostajemy mniej więcej dwa razy w roku. Często kończą się tragicznie, ponieważ łosie nie reagują i wchodzą wprost pod koła nadjeżdżających pojazdów - opisywał zachowanie zwierząt.
- W zeszłym roku doszło do tego, że zagubiony łoś zginął na drodze - przyznał. Zapewnił jednocześnie, że na temat ostatniego śmiałka nie było więcej zgłoszeń. - Trzeba mieć nadzieję, że udało się go skutecznie spłoszyć - zakończył.
Autor: est//ank