Dziś Libijczycy głosują w pierwszych od prawie pół wieku wyborach do 200-osobowej Konstytuanty. 80 miejsc przewidzianych jest dla ugrupowań politycznych, a 120 dla kandydatów niezależnych. Do walki stanęło prawie cztery tysiące osób. Zdjęcia z ulic Trypolisu wysłał nam internauta @Włodek Lalik. Dzisiejszemu głosowaniu przygląda się Unia Europejska oraz liczne organizacje międzynarodowe. Kto wygra? - to pytanie, na które chyba nikt w Libii nie odważyłby się udzielić odpowiedzi. Dużą rolę z pewnością będą odgrywać kandydaci niezależni. Czytaj o przygotowaniach do lipcowych wyborów.
Wybiorą członków Konstytuanty
Libijczycy głosują na listy partii politycznych (do zagospodarowania jest 80 miejsc) oraz kandydatów niezależnych (dla których przeznaczono 120 miejsc). Wybrane 200-osobowe zgromadzenie konstytucyjne ma wyłonić komitet 60 ekspertów, którzy zredagują projekt konstytucji, poddany następnie pod referendum.
Wszyscy startujący w dzisiejszych wyborach musieli spełnić określone kryteria oraz zostać poddani weryfikacji przez specjalną komisję oraz MSW. Sprawdzano, czy kandydaci byli związani z reżimem Muammara Kadafiego, czy nie ciążą na nich zarzuty kryminalne oraz czy poparli rewolucję we właściwym czasie - zanim wiadomo było, że interweniować będzie NATO.
Trudny test z demokracji
Jak powiedziała PAP Marry Fitzgerald, irlandzka dziennikarka, pisząca książkę na temat Libii, "nawet startujący w wyborach ekstremiści zgolili brody". Trudno dostrzec różnice w przedwyborczej retoryce między ugrupowaniami politycznymi. Wszyscy odwołują się do wartości demokratycznych, na plakatach wyborczych widać kobiety, liderzy przekonują, że ich partie nie mają podłoża ideologicznego. Wśród ugrupowań, które odwołują się do religii, jest partia Prawa i Rozwoju utworzona przez Bractwo Muzułmańskie. Wyraźnie odwołuje się ona do islamu oraz prawa szariatu jako wartości nadrzędnych. Ważnym ugrupowaniem na libijskiej scenie politycznej jest również Front Narodowy, którego przywódcą jest legenda walki opozycyjnej prof. Mohamed Jousef Magariaf. Prawdziwymi liberałami są natomiast partie skupione wokół koalicji Mahmuda Dżibrila, pełniącego funkcję premiera rządu tymczasowego w trakcie zeszłorocznej wojny domowej, choć w przeszłości współpracującym z Kaddafim.
Safian, niezależny libijski dokumentalista, który wychował się w Stanach Zjednoczonych i zna środowisko emigracji, powiedział PAP, że to, co dzieje się obecnie na scenie politycznej jest bardzo ciekawe, ale "prawdziwe oblicza ugrupowań zobaczymy dopiero po wyborach."
Autor: db//ja