"To nie był przyjemny lot" - tak podróż z Budapesztu do Warszawy podsumowała pasażerka samolotu. Maszyna leciała z wysuniętym podwoziem, przez to na niższej wysokości i wolniej. Na pokład nie zabrano części pasażerów i bagaży podróżnych. Nagranie z okna samolotu LOT-u otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Samolot linii LOT miał wystartować z Budapesztu w środę o godzinie 20.45. Ostatecznie wzniósł się w powietrze o godzinie 23.35.
- Pilot powiedział nam, że podczas lotu z Warszawy do Budapesztu doszło do jakiejś usterki. Mówił, że usterka została naprawiona, ale będziemy lecieli z wysuniętym podwoziem, na niższym pułapie i wolniej - relacjonowała pani Marta, pasażerka samolotu.
- Obsługa zapytała, które osoby chcą lecieć, inne otrzymały zakwaterowanie w hotelu - podkreśla pan Marcin, również jeden z pasażerów.
Mężczyzna był wśród kilkunastu osób, którym lot z wysuniętym podwoziem nie przeszkadzał. - Powiedziano nam, że zostały spełnione wszystkie standardy bezpieczeństwa. Zgłosiło się około 25 osób. Ja poleciałem. Niektórzy pasażerowie mogli się denerwować, jednak sami zdecydowali się lecieć - zaznacza mężczyzna.
Jak twierdzi pani Marta, widok wysuniętego podwozia, był stresujący. - To nie była przyjemna sytuacja. Cały czas czułam dyskomfort - powiedziała. Jak twierdzi, nietypowy widok za oknem nie był jedynym zmartwieniem.
- Nie zabrano naszych bagaży. Poza tym nie wszyscy pasażerowie polecieli. W Budapeszcie pracownik LOT-u wybrał kilkunastu pasażerów, którzy mieli zostać zabrani następnym samolotem - wylicza pasażerka.
"Dyskomfort", ale "sytuacja całkowicie bezpieczna"
Jak twierdzi Adrian Kubicki, rzecznik prasowy Polskich Linii Lotniczych LOT, lot z wysuniętym podwoziem był całkowicie bezpieczny.
- Lot odbył się przy zachowaniu wszystkich procedur i instrukcji dotyczących bezpieczeństwa. Rozumiemy, że lot mógł powodować dyskomfort i przepraszamy za to, ale podkreślam, że była to sytuacja całkowicie bezpieczna. Proszę zauważyć, że gdy samolot podchodzi do lądowania, też przez około 5 minut leci z wysuniętym podwoziem - powiedział rzecznik.
Bez części pasażerów i bagaży
Potwierdził też, że samolot nie zabrał wszystkich pasażerów.
- Część z pasażerów, którzy odczuwali dyskomfort, nie poleciała. Nie udało się także zabrać wszystkich bagaży. Ma to związek ze szczegółową regulacją, która mówi o ograniczeniu udźwigu. Bagaże dotrą do Warszawy pierwszym rejsem, następnie zostaną przesłane pod adresy pasażerów - zapewnił Adrian Kubicki.
Potwierdził, że z uwagi na procedury dotyczące bezpieczeństwa, samolot musiał lecieć niżej i wolniej.
- Przyznaję, że dla pasażerów widok wysuniętego podwozia mógł być dyskomfortowy. Chciałbym jednak zauważyć, że akurat w tym modelu samolotu, Q400, podwozie jest widoczne dla pasażerów. Żadna linia lotnicza nie pozwoliłaby sobie, żeby wylecieć wbrew regułom bezpieczeństwa. Jeżeli samolot startuje, widocznie może to zrobić - uspokajał Adrian Kubicki, rzecznik LOT.
Autor: ak/aw