"Mamy dłużej żyć, żeby pracować do 67 lat. Z taką służbą zdrowia to pobożne życzenie"- pisze @Celina. "Może zlikwidujmy ministerstwo?" - zastanawia się z kolei @Krystyna. Dopiero kilka dni po nagłośnieniu przed reportera "Faktów" problemu z dostępnością leków niezbędnych w leczeniu nowotworów, minister zdrowia przemówił. Bartosz Arłukowicz ogłosił, że jego resort podjęło działania "aby dostawy na polski rynek były dostawami ciągłymi". Internauci śledzący na antenie TVN24 problemy pacjentów, którzy ze względu na niedostępność leków zmuszeni byli przerwać chemioterapię, nie zostawiają na ministerstwie suchej nitki.
Kto odpowie?
Zdaniem internautów, przerwa w leczeniu pacjentów chorych na raka jest niedopatrzeniem, które absolutnie nie powinno mieć miejsca. Zabierający głos w dyskusji zastanawiają się kto jest winien zaistniałej sytuacji.
"To, co robi minister Arłukowicz to jakaś farsa. Najpierw dwa tygodnie nie mówi, nie uspokaja obywateli, zwłaszcza tych bardzo chorych onkologicznie. Wiceminister zagubiony mówi, że w sumie nic się nie dzieje i że to nie ich wina. Ludzie cierpią, nie wiedzą nic i czekają na co? Na lek czy na wyrok?! Gdy obywatel nie wywiąże się z obowiązku wobec państwa, np. nie zapłaci mandatu w terminie to nie dość, że i tak te pieniądze odpowiedni urząd pobierze to jeszcze odsetki i kare za brak wpłaty w terminie obywatel zapłaci. Gdy państwo nie wywiąże się ze swoich obowiązków wobec obywatela to wszystko ok, nic się nie dzieje, no trudno itd. Wprowadza się spychoterapię i nie ma winnych! Ktoś również powinien za to odpowiedzieć!" - twierdzi @Szymon
Natomiast @Raj twierdzi z kolei, że odpowiedzialność powinni ponieść ordynatorzy szpitali, którzy jego zdaniem nie poinformowali na czas resortu o braku leków.
"Minister Arłukowicz powinien wyciągnąć konsekwencje w stosunku do ordynatorów oddziałów szpitalnych a Ci z kolei do osób, które są na ich oddziałach odpowiedzialne za prawidłowe zaopatrzenie w leki danej placówki. To pielęgniarka oddziałowa najczęściej wie jakie leki jej się "kończą" i powinna odpowiednio wcześnie powiadomić o tym szefa oddziału, a on dyrektora szpitala. Menadżerowie szpitali czy klinik mogliby odpowiednio wcześniej alarmować o tym ministra, aby nie dopuścić do zaistniałej sytuacji" - pisze @Raj.
Pracuję w sklepie medycznym i nie czekam aż sprzedam jakąś ostatnią ortezę, pieluchomajtki czy balkonik tylko zawczasu zamawiam kończący się towar, aby żaden klient czy pacjent nie odszedł z przysłowiowym kwitkiem. Jeżeli nie mogę znaleźć w firmach danego produktu, natychmiast powiadamiam o tym swoich przełożonych, których mam oddalonych o 100km od sklepu" - pisze @Raj
Nie czują się bezpieczni
@Krystyna zastanawia się funkcją, jaką pełni ministerstwo. "Jeżeli Ministerstwo nie jest odpowiedzialne tylko przekazało odpowiedzialność na dyrektorów placówek to może zlikwidujmy Ministerstwo. Będzie więcej pieniędzy na leki" - uważa @Krystyna.
@Jacek uważa, że Minister Zdrowia powinien ponieść odpowiedzialność za przerwę w dostawie leków dla pacjentów chorych na raka.
"Dlaczego prokurator nie postawi zarzutów panu ministrowi zdrowia, przecież on sprawia zagrożenie życia dla tysięcy osób. A jeśli sobie nie radzi niech odejdzie" - napisał @Jacek
Niezadowolona z działania ministerstwa jest także @Celina, która twierdzi, że ministerstwo nie dba dostatecznie o zdrowie Polaków.
"To jest skandal, to co się dzieje obecnie ze służbą zdrowia to jest dramat. Mamy dłużej żyć, żeby pracować do 67 lat. Z taką służbą zdrowia to pobożne życzenie (...) - twierdzi @Celina.
Autor: ak/jaś