Zarzut kradzieży aparatu usłyszał w poniedziałek proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP i św. Jakuba Apostoła w Szadku (woj. łódzkie). Do zdarzenia miało dojść w niedzielę, gdy współpracownicy studia filmowego nagrywali okolicę obiektu sakralnego. Ksiądz do winy się nie przyznaje i zapowiada złożenie pozwu o pomówienie.
Zgłoszenie o zdarzeniu policja otrzymała w niedzielę około godz. 13.
"Dwie osoby wykonywały prace zlecone przez studio Se-maf-or w pobliżu kościoła w Szadku" - poinformowała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 podinsp. Joanna Kącka, rzeczniczka Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Jak dodała, ze zgłoszenia wynikało, że w pewnym momencie z budynku parafii wyszedł ksiądz i "zabrał jeden z aparatów, który przez jakiś czas znajdował się bez opieki przy pojeździe".
"Wartość aparatu cyfrowego wraz z bateriami i kartą pamięci wynosi 2,5 tys. zł" - podała podinsp. Kącka.
Na miejsce wezwano policję. "Gdy na miejsce przyjechali policjanci, wyszedł do nich wikary, ale kazał rozmawiać w tej sprawie z proboszczem, natomiast ksiądz proboszcz ani jego gospodyni nie otwierali drzwi funkcjonariuszom" - poinformowała policjantka.
Jak dodała, nie wiadomo, czy ksiądz nie uciekł z budynku innym wyjściem. Prokurator, pod którego nadzorem policja prowadzi postępowanie, zdecydował, by następnego dnia przeszukać plebanię.
Przeszukali plebanię - aparatu brak
Policjanci w poniedziałek ponownie przyjechali do Szadku. "Funkcjonariusze przeszukali plebanię, ale aparatu nie odnaleźli" - powiedziała podinsp. Kącka.
Po przesłuchaniu w komendzie policji w Zduńskiej Woli proboszcza i filmowców, ksiądz usłyszał zarzut kradzieży.
"Ksiądz twierdzi, że jest to jeden wielki spisek, w którym udział bierze też policja" - powiedziała rzeczniczka. Jak dodała, sprawa jest prowadzona pod nadzorem prokuratury. Wszelkie decyzje dotyczące postępowania (m.in. czy wobec duchownego zostanie zastosowany dozór), zapadną we wtorek.
Księdzu grozi kara pozbawienia wolności od trzech miesięcy do pięciu lat.
Ksiądz zapowiada pozew
Jak skomentował w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 proboszcz, działanie filmowców to podstęp.
"To jest prowokacja. Będę się bronił. Wystąpię z pozwem o pomówienie" - zapowiedział duchowny. "Mieli sprzęt, dlaczego więc, tego nie nagrali? Jeden z tych panów poświadcza nieprawdę" - stwierdził proboszcz. Jak dodał, o nagraniach filmowców poinformowali go mieszkańcy. Mieli mu również powiedzieć, że podczas nagrań doszło do szamotaniny między nimi a filmowcami.
"Jaka szamotanina?"
Taką relacją zaskoczony jest jeden z współpracowników studia Se-ma-for, który w niedzielę nagrywał obiekt.
"Jaka szamotanina? Nic takiego absolutnie nie miało miejsca. Se-ma-for uzgodnił wcześniej sprawę z władzami Szadka. Nagrywaliśmy tło do animacji na warsztaty dla dzieci. Robiliśmy to już wcześniej, ale dotąd nie spotkaliśmy się z taką reakcją" - powiedział mężczyzna.
"Kiedy nagrywaliśmy, z kościoła wyszedł ksiądz i mówił do nas w bardzo niezrozumiały sposób. Cofnąłem się, nie staliśmy na terenie kościoła. Kiedy mój kolega skończył nagrywać, postawił sprzęt na statywie koło samochodu i podszedł do mnie. Ja jeszcze nagrywałem" - relacjonował filmowiec. Jak dodał, w pewnym momencie ksiądz podbiegł do aparatu, chwycił go i pobiegł do plebanii. "Wyglądało to prześmiesznie. Kolega pobiegł do niego, ale ksiądz się zaryglował" - mówił mężczyzna.
Jak stwierdził, podczas poniedziałkowego przesłuchania ksiądz unikał rozmowy z nimi.
Ksiądz doniósł na wolontariuszy WOŚP
O proboszczu parafii w Szadku informowaliśmy w styczniu - po tym, gdy doniósł na wolontariuszy WOŚP, którzy mieli zbierać datki na terenie kościoła bez jego zgody. CZYTAJ WIĘCEJ NA TEN TEMAT
Autor: aka/aw,tka