Chaos, tłok, płacz i niepewność czy uda się zapisać do lekarza. W takiej atmosferze ruszyły zapisy do specjalistów na kolejne dwa miesiące w stołecznej przychodni na Koszykowej. NFZ mówi: "to skandal". Zdaniem Funduszu zapisy powinny trwać cały czas, a wyznaczanie na to specjalnych dni jest łamaniem prawa.
O problemach z zapisami do specjalistów w stołecznej przychodni przy ul. Koszykowej zaalarmowali redakcję Kontaktu 24 internauci. Na miejsce udał się reporter programu "Prosto z Polski" Rafał Stangreciak.
Powodem tłoku i zamieszania były startujące właśnie zapisy do lekarzy specjalistów na kolejne dwa miesiące. Wielu pacjentów w kolejce ustawiło się jeszcze przed wschodem słońca. Niektórzy stali od 5 rano, nie wiedząc czy uda im się zapisać. „Stoimy w ciemno" - przyznała jedna z pacjentek.
Tak długi czas oczekiwania jest szczególnie kłopotliwy dla osób starszych. Jedna z kobiet zemdlała. Do poszkodowanej przyjechała karetka.
Teoretycznie pacjenci na wizytę mogą zapisywać się telefonicznie. Jednak telefon albo nie działa, albo jest ciągle zajęty.
Co na to urzędnicy?
Urzędnicy NFZ są oburzeni wydarzeniami na Koszykowej. Winę zrzucają na dyrektora przychodni. „Wie pan co, to jest w ogóle skandal, co się tam stało. Oni nawet palcem nie kiwnęli, żeby coś zmienić. Jak pijane dzieci we mgle" - skomentowała Wanda Pawłowicz, rzeczniczka mazowieckiego oddziału NFZ. Zapewniła, że do przychodni zostanie skierowana kontrola i najprawdopodobniej dyrekcja zapłaci karę.
Dyrektor Centralnej Wojskowej Przychodni Lekarskiej "CePeLek" Włodzimierz Kuźma z dużymi oporami, ale zgodził się porozmawiać przed kamerą. „Od lat 50-tych, jeszcze jak nie było Funduszu, są kolejki. A tutaj czasami się takie zdarzają" - tłumaczył dyrektor.
Nie umiał odpowiedzieć dlaczego w poniedziałek doszło do tak wielkiego bałaganu. Zapewnił tylko, że nie było w tym winy władz placówki. „Wczoraj, to było wczoraj. Dzisiaj nie ma żadnej kolejki" - przekonuje Kuźma i przeprasza wszystkich pacjentów za trudności.
Autor: am/jaś