Dwóch mężczyzn wpadło podczas próby kradzieży metalowych elementów zabytkowej bocznicy kolejowej przy Muzeum Auschwitz. Informację na swoim profilu w Kontakcie 24 zamieścił serwis Fakty Oświęcim. Jak dowiedziała się redakcja Kontaktu 24, mężczyźni znani są policji, jako zbieracze złomu. Wiemy też, że to nie pierwsza kradzież w tym miejscu, ale starosta, który odpowiada za ten teren, nie zamierza nic zrobić, aby poprawić bezpieczeństwo zabytkowej infrastruktury.
Policjanci z Oświęcimia dodatkowe szczegóły zdradzili w rozmowie z naszą redakcją.
"Zatrzymani przedwczoraj mężczyźni są doskonale znani policji jako zbieracze złomu. Nie jest to ich pierwsze wykroczenie. Tym razem odpowiedzą przed sądem z 108 punkt ustawy o ochronie zabytków" - mówi Paweł Kufel z KPP w Oświęcimiu.
"Teoretycznie, punkty skupu nie powinny przyjmować elementów konstrukcji torów, ale jak widać nie mają z tym problemu" - mówi Paweł Kufel.
"Problem polega na tym, że odcinek torów biegnący od muzeum Auschwitz do Brzezinki nie jest w żaden sposób chroniony. Oczywiście, policja wysyła patrole, ale nie mogą tam one przebywać stale" - zaznacza.
Starosta nie widzi problemu
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, w tym miejscu do podobnych kradzieży doszło w ostatnich dwóch miesiącach trzykrotnie.
Za tory, które znajdują się poza teren Muzeum Auschwitz-Birkenau, odpowiada Starostwo Powiatowe. Nie zamierza jednak działać, aby utrudnić złodziejom grasowanie na terenie Oświęcimia.
"Liczymy na uczulonych na kradzieże mieszkańców i patrole policji" - starosta Józef Kała skwitował nasze pytanie o dodatkowe środki bezpieczeństwa. "Napis Arbeit-Macht-Frei skradziono mimo tego, że na miejscu była ochrona" - zaznaczył.
kc, ak//ŁUD
Autor: redakcja