Rodzice, którzy przyprowadzili dzieci na godzinę 8 do przedszkola w Twardogórze (Dolnośląskie), musieli czekać z maluchami przed budynkiem około 40 minut. Podobne sygnały dotarły do nas z przedszkoli na Śląsku: w Gliwicach i Bytomiu. Na Kontakt 24 otrzymaliśmy zdjęcia kolejek, jakie ustawiły się do wejścia do placówek.
Na zdjęciach z przedszkoli w Twardogórze na Dolnym Śląsku oraz w Bytomiu na Śląsku widzimy rodziców z dziećmi, stojących w długich kolejkach przed placówkami. Sytuacja była o tyle nieprzyjemna, że 1 września w tych miejscowościach jest deszczowy. Rodzice i dzieci stoją w kapturach i pod parasolami.
- Jest reżim sanitarny, a warunki u nas są, jakie były: jedno główne wejście i dwie małe szatnie - wyjaśniła Agata Grzesiak, wicedyrektorka jedynego przedszkola miejskiego w Twardogórze. - Chociaż przedszkole czynne było dzisiaj od 5.30, wszyscy przyszli na godzinę ósmą. A mamy ponad 370 dzieci, 17 oddziałów. Wpuszczaliśmy po kilkoro rodziców, każdy musiał zdezynfekować ręce. Otworzyliśmy dodatkowe wyjście ewakuacyjne. Dopiero gdy jedni rodzice opuścili szatnię, wpuszczaliśmy kolejnych - dodała. Kolejka rozładowała się około 8.40. Grzesiak ma nadzieję, że jutro przyprowadzanie dzieci przebiegnie sprawniej. - Dzisiaj wielu rodziców nie wiedziało, do jakiej grupy należy jego dziecko, nie przeczytali wcześniej informacji - mówiła wicedyrektorka przedszkola.
"Bo wszyscy przyszli na ósmą"
- Stałam 40 minut przed budynkiem przedszkola, w tłumie innych rodziców i dzieci. W deszczu. Do przedszkola wpuszczane jest jedno dziecko, rodzic nie może wejść z dzieckiem, aby procedura przebrania przeszła szybciej. Rozumiem, że w tym przypadku przedszkole robi selekcję naturalną? Ponieważ za dwa dni większość tych dzieci będzie miało katar i już do przedszkola nie pójdzie. Zasłanianie się procedurami jest idiotyczne. Do kościoła, centrum handlowego wpuszczany jest tłum. A do przedszkola rodzice stoją - napisała na Kontakt 24 mama przedszkolaka z Gliwic (chce pozostać anonimowa). Jak poinformował Łukasz Oryszczak, rzecznik urzędu miasta w Gliwicach, w tym mieście kolejki do przedszkoli pojawiły się w trzech z 20 miejskich placówek. Powód podobny jak w Twardogórze. - Według wytycznych ministerstwa w szatni może być naraz tylko jeden rodzic. I dodatkowo, prócz innych dokumentów, trzeba było podpisać zgodę na badanie temperatury dziecku - mówił Oryszczak. Rzecznik urzędu miasta ma nadzieję, że jutro będzie lepiej, bo rodzice o różnych porach zaczynają pracę i przyprowadzają dzieci. - Dzisiaj mieliśmy inaugurację roku o godzinie 8 i wszyscy przyszli w tym samym czasie - wyjaśnił.
Autor: mag/ks