Opuszczone rogatki, migające czerwone światło i autokar, który mimo wyraźnych sygnałów, przejeżdża przez zamknięty przejazd kolejowy. Nagranie z okolic Wolsztyna w Wielkopolsce otrzymaliśmy na Kontakt 24. Jak informuje PKP PLK, z powodu awarii, rogatki na przejeździe były opuszczone około 20 minut. Jak widać na filmie, nie wszystkim kierowcom wystarczyło cierpliwości.
- Po jednej i drugiej stronie torów czekały samochody - relacjonował Reporter 24 o nicku Ekipa z dafa sytuację, do której doszło w sobotę po godzinie 15 na przejeździe kolejowym w okolicach miejscowości Wolsztyn. Jak mówił internauta, kilkaset metrów od przejazdu na torach stał pociąg. Jednak, jak widać na przesłanym redakcji Kontaktu 24 nagraniu, nie wszystkim kierowcom wystarczyło cierpliwości.
Kilkadziesiąt sekund przed pociągiem
W pewnym momencie kierowców na prawym pasie ruchu mija autokar. Pojazd przejeżdża przez przejazd kolejowy mimo wyraźnych sygnałów świetlnych i opuszczonych rogatek.
W tym samym czasie Reporter 24 dostrzegł jadący pociąg. "Jedzie tutaj! Jedzie tutaj!" - mówi autor nagrania do kolegi. "Uciekaj!" - krzyczy wyraźnie przestraszony.
Zerwane przewody zatrzymały pociąg
O komentarz do sytuacji na przejeździe poprosiliśmy PKP Polskie Linie Kolejowe S.A. Jak relacjonuje Mirosław Siemieniec, rzecznik PKP PLK, w sobotę po godzinie 15, na odcinku Rostarzewo - Tłoki, silny wiatr zrzucił przewody nieczynnej linii telefonicznej na przejeżdżający szynobus relacji Poznań - Wolsztyn.
"Nastąpiło to już po przejechaniu przez pojazd czujników uruchamiających sygnalizację na pobliskim przejeździe. Szynobus zatrzymał się, a obsługa sprawdziła, czy nie ma zagrożenia dla bezpieczeństwa" - czytamy w komunikacie rzecznika.
"W tym czasie zamknięte były półrogatki. Ocena sytuacji trwała około 20 minut. Pociąg kontynuował jazdę przez przejazd z bezpieczną prędkością. Dojechał do Wolsztyna z około 20-minutowym opóźnieniem" - wyjaśnił Mirosław Siemieniec.
Urządzenia sprawne
Jak przyznał rzecznik PKP PLK, któremu pokazaliśmy nagranie, na podstawie krótkiego filmu nie można określić, w jaki sposób kierowca autobusu ocenił, że przejazd przez tory, pomimo włączonych czujników i opuszczonych półrogatek, jest bezpieczny. "Inni kierowcy stosowali się do sygnalizacji" - skomentował.
"Urządzenia na przejeździe są sprawne" - poinformował Mirosław Siemieniec. Dodał, że służby nie miały zgłoszenia o sytuacji w miejscowości Wolsztyn.
Jak dowiedziała się w niedzielę reporterka TVN24 Małgorzata Mielcarek, za niebezpieczny manewr kierowca autobusu mógłby zostać ukarany mandatem w wysokości 300 złotych i 4 punktami karnymi.
Autor: ank, kab//popi