Samochody stojące w korku po wypadku na A2 utworzyły korytarz życia. Ale korytarzem - zamiast służb ratunkowych - pognał pod prąd osobowy bus. Nagranie z województwa łódzkiego otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Do zdarzenia, które widoczne jest na filmie, doszło w miniony piątek. Samochody jadące w stronę Warszawy stanęły w korku po tym, jak na wysokości Dzierzgowa, zderzył się bus i samochód osobowy.
Samochody w korku utworzyły tak zwany korytarz życia - te z lewego pasa zjechały na pas oddzielający jezdnie, a te z prawego zatrzymywały się przy prawej krawędzi. Pomiędzy nimi było miejsce, którym służby ratunkowe mogły podjechać do miejsca wypadku. Ale tylko przez jakiś czas.
Na filmie, który otrzymaliśmy na Kontakt 24 widać, że kierowca osobowego busa, który jechał w stronę Warszawy nagle zawraca i rusza pod prąd. Zwracającym mu uwagę innym kierowcom miał powiedzieć, że "się spieszy".
- Świadkowie dzwonili na policję, aby poinformować o nieodpowiedzialnym zachowaniu kierującego busem - informuje Piotr Borowski, reporter TVN24, który zajął się sprawą.
Bus jednak nie został zatrzymany przez policjantów na gorącym uczynku.
Ten pierwszy
Adam Stępka, rzecznik łódzkiego pogotowia mówi przed kamerą TVN24, że korytarze życia są niezbędne do przeprowadzenia skutecznej akcji ratunkowej.
- Z doświadczenia wiem, że bardzo dużo zależy od tego, jak zachowywać się będzie pierwszy kierowca, który dojeżdża do wypadku. Jeżeli zjedzie, aby utworzyć korytarz życia to inni kierowcy robią to samo - mówi Adam Stępka.
Niestety, podobne zjawisko widać też, kiedy ktoś nawraca i rusza pod prąd - blokując utworzony już korytarz. - Tutaj też można zaobserwować zjawisko owczego pędu. Wystarczy jedna osoba, której "się spieszy" i zaczyna się lawina - dodaje rzecznik pogotowia.
Autor: bż/ks / Źródło: tvn24.pl