Do groźnego zderzenia doszło w czwartkową noc na płycie Lotniska Chopina w Warszawie. Mężczyzna kierujący mulagiem (pojazdem do wypychania samolotów i przewożenia przyczep z bagażami) wjechał wprost pod śmigła samolotu. Z obrażeniami głowy został przewieziony do szpitala. W momencie kolizji panowały bardzo trudne warunki atmosferyczne. O zdarzeniu poinformował redakcję Kontaktu 24 pragnący zachować anonimowość internauta.
Według naszego internauty, sytuacja była bardzo niebezpieczna, o czym świadczy stan pojazdu. "Kierowca położył się i tylko dzięki temu śmigło nie odcięło mu głowy" - ocenił.
O okoliczności w jakich doszło do zderzenia, zapytaliśmy Przemysława Przybylskiego, rzecznika Lotniska Chopina w Warszawie.
"Około godziny 22.30 doszło do kolizji na płycie postojowej, na którą wkołowywał samolot tuż po wylądowaniu, po locie z Wrocławia. Wjechał w niego ciągnik wózków na bagaże" - powiedział Przemysław Przybylski. Jak dodał, pojazd uderzył w śmigło. "Została zniszczona kabina kierowcy, szkło poraniło tego kierowcę i został odwieziony do szpitala z lekkimi obrażeniami. Nikomu poza tym nic się nie stało. Samolot przez godzinę stał jeszcze w miejscu kolizji, potem został usunięty. W tej chwili nie ma już śladu po tym zdarzeniu" - dodał Przybylski.
Trudne warunki atmosferyczne przyczyną zdarzenia?
Rzecznik zwrócił uwagę na trudne warunki atmosferyczne, jakie panowały w momencie kołowania samolotu z Wrocławia.
"Była bardzo silna ulewa, burza. Błyskało, grzmiało nad lotniskiem. Być może to była przyczyna że kierowca po prostu nie zauważył nadjeżdżającego samolotu, ale trudno to powiedzieć. Sprawę bada Komisja Badań Wypadków Lotniczych. Już wczoraj przedstawiciele Komisji byli na miejscu, oglądali miejsce zdarzenia. To oni ostatecznie wydadzą werdykt na temat przyczyn tego wydarzenia" - powiedział rzecznik.
Jak powiedział Przybylski, w momencie lądowania samolotu ATR z Wrocławia na pokładzie znajdowało się 33 pasażerów.
Autor: ak//tka