"Relacjonowałem ślub królewski, ale nie mogłem wysłać materiałów. Sieć była zagłuszana. Spotkałem dziennikarza z BBC, któremu tak jak mnie zależało na jak najszybszym przekazaniu relacji sprzed pałacu Buckingham. Wpuszczono go do metra. Skorzystałem z okazji. Wślizgnąłem się za nim i przedstawiłem jako Reporter 24. Udało się! Zdążyłem! Moje materiały ukazały się w „Magazynie Kontakt 24”. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu.” - wspomina jeden z najaktywniejszych Reporterów 24 – Playzone czyli Marcin Jędrysiak.
Na naszych stronach opublikował kilkaset materiałów z Anglii. Jest jednym z najaktywniejszych i najlepszych Reporterów 24.
Najlepiej pamięta ten z 2011 roku, gdy Wielka Brytania żyła tylko jednym wydarzeniem- królewskim ślubem.
Playzon robił relację. Ślub księcia Williama i Kate miał sie odbyć w piątek. W Londynie, pod katedrą Westminster był już w środę.
"To, co tam przeżyłem, było dla mnie szokiem. Zamknięte centrum Londynu, kilkadziesiąt wozów transmisyjnych. Przepychający się reporterzy z całego świata, a ja… wśród nich” – wspomina.
Osiagnąć cel
Chciał robić regularne relacje do Kontaktu 24. Noc przed ślubem spał pod Pałacem Buckingham.
Ale w najwazniejszym momencie, gdy miał już gotowy materiał, nie mógł go przesłać do redakcji.
"Zostały zagłuszone wszystkie sieci. Tłum próbował wrócić do domu. Ciężko było się przepchnąć do metra. Wejście zostało zamknięte. Miałem mało czasu aby przesłać materiały do TVN24. Pomógł mi przypadek" - opowiada.
Gdy próbował dostać się do metra spotkał dziennikarza z BBC. "Jemu, tak jak mnie zależało na jak najszybszym przekazaniu relacji sprzed pałacu Buckingham. Wpuszczono go do metra bez problemu. Skorzystałem z okazji, wślizgnąłem się za nim i przedstawiłem jako Reporter 24. Udało się! Zdążyłem! Moje materiały ukazały się w „Magazynie Kontakt24”. To była najpiękniejsza chwila w moim życiu.” - opowiada.
Od siedmiu lat mieszka w Portsmouth, miasteczku na południowym wybrzeżu Anglii. Pracuje w szpitalu. Jest porterem – zajmuje się przewożeniem pacjentów. Jak sam podkreśla praca nie jest łatwa. Dlatego kiedy tylko może, bez względu na zmęczenie, chwyta aparat i szuka tematu do zdjęć. „Dzięki temu wyrywam się ze szpitalnej rzeczywistości” – mówi w rozmowie z naszą redakcją.
Bakcyl od zawsze
Mówi, że zawsze lubił robić zdjęcia. Zanim powstał serwis Kontakt 24 wysyłał je mailem do TVN24. "Kiedy zobaczyłem, że powstała specjalna redakcja, do której można przesyłać swoje reporterskie materiały, od razu się zgłosiłem.Miałem zwykły aparat cyfrowy. Żeby jakość zdjęć była lepsza i żebym móc nagrywać filmy - zainwestowałem w lepszy” – wspomina Marcin Jędrysiak
Zdjęcia Playzona wielokrotnie możne było zobaczyć w porannym programie TVN24 „Wstajesz i Wiesz”, „Magazynie Kontakt 24” oraz w „Faktach” TVN.
Pierwszym opublikowanym przez redakcję Kontaktu 24 materiałem Playzona był artykuł o świątecznej atmosferze panującej w Wielkiej Brytanii.
Kiedy wraca na chwilę do Polski aparat ma zawsze przy sobie. W czasie jednego ze swoich pobytów w kraju, w drodze do rodzinnego Koszalina, nakręcił reportaż o fatalnym stanie polskich dróg. Po jego publikacji Reporterzy 24, a także dziennikarze TVN24 ponownie zainteresowali się problemem. Posypały się następne materiały.
Pokazać horror
„Przejechałem samochodem całą Europę. W Polsce – horror! Fotografując ten swoisty fenomen natrafiłem na drogowców łatających ubytek w jezdni. Zakrywali ciepłym asfaltem dziurę nie oczyszczoną, w której jeszcze stała woda” - wspomina Jędrysiak.
Ostatnie miesiące w Wielkiej Brytanii to kolejne relacje: setna rocznica wypłynięcia Titanica, wielki Jubileusz królowej Elżbiety, świętowanie Euro 2012 no i oczywiście Igrzyska Olimpijskie. Playzon był wszędzie.
„Igrzyska Olimpijskie w Londynie nie są świętowane z taką siłą, jak Euro 2012. Jest mniej flag, dekoracji, aplauzu. Więcej emocji wzbudzało niesienie ognia olimpijskiego niż same zawody" - opowiada.
Przez Portsmouth, w którym mieszka, też biegli. Wzdłuż ulic, którymi przenoszony był płomień, ustawiły się tysiące ludzi. "Atmosfera była podniosła. Setki aparatów, kamer. Chciałem biec za ogniem i nagrać dłuższy film. Niestety przeliczyłem się.... Biegli tak szybko, że nie mogłem nadążyć” – mówi Playzone.
Bycie Reporterem 24 to dla niego odskocznia od codzienności. „Jestem nim dlatego, bo robienie zdjęć to moja pasja. Moja mama mówi mi: nie pchaj się tam, nie idź, odpocznij. Ale potrzeba robienia zdjęć jest silniejsza ode mnie. Gdy słyszę sygnały straży pożarnej albo policji już wkładam buty i biegnę. Wypadek, ślub, wichura, akcja, cokolwiek. Aparat w rękę i jestem na miejscu.” – tłumaczy Playzone.
„To jest kęs adrenaliny. Za każdym rogiem czai się coś nadzwyczajnego" – dodaje.
Autor: Kamila Syroka//mat