"Japończycy cały czas zachowują zimną krew" - mówił w TVN24 polski dziennikarz przebywający na północy w Japonii. Michał Mazur mieszka obecnie w Sapporo i pracuje tam jako projektant gier. Polak, mimo gróźb wstrząsów wtórnych i promieniowania w elektrowni Fukushima nadal, pozostaje w kraju Kwitnącej Wiśni.
Zapasów ryżu brak
Michał poopowiadał o sytuacji w Sapporo. " U nas jest dużo spokojniej niż w centralnej części Japonii, bo my jesteśmy wysunięci daleko na północ kraju" - tłumaczył.
Polak zaczyna jednak zauważać skutki trzęsienie, charakterystyczne dla najbardziej poszkodowanych rejonów kraju. "Powoli zaczyna się udzielać strach, w sklepie zaczynają znikać niektóre rzeczy. Wczoraj w wielu sklepach wykupiono zapasy ryżu, wody pitnej, latarek, baterii, wszystkiego, co się wykorzystuje w czasach kryzysu" - wyjaśniał.
Panikarze martwią się o Fudżi
Reporter 24, pytany o wstrząsy wtórne w Sapporo, stwierdził, że ich w ogóle nie odczuł. "Niektórzy ludzie z wyższych pięter mówili, że dało się odczuć trzęsienie" - dodał. Polak tłumaczył, że wstrząs był wyraźnie zlokalizowany wokół góry Fudżi. "Więksi panikarze zaczęli się od razu martwić, że góra Fudżi, jako kolejna, da o sobie znać" - komentował.
Dziennikarz podkreślał spokój, z jakim Japończycy podchodzą do możliwych czarnych scenariusz. "Nie wpadają w panikę, spędzają czas z rodziną. Zdają sobie sprawę, że nie mogą się przemieszczać albo opuści kraju" - opisuje.
Jednocześnie zaznaczył różnicę pomiędzy reakcją rodzimych mieszkańców Kraju Kwitnącej Wiśni a obywateli innych krajów, którzy w trakcie trzęsienia ziemi przebywali w Japonii. "Życie płynnie normalnym rytmem. W Tokio Japończycy chodzą do pracy. Nie działa metro, więc jeżdżą rowerem. Tylko zachodnie firmy pozamykały większość swoich biur" - tłumaczył Mazur.
Japoński rząd uspokaja
Jak stwierdził polski dziennikarz, jego "podświadomość trochę szaleje", bo docierają do niego sprzeczne informacje i opinie. " Z jednej strony japoński rząd uspokaja, że nie dojdzie do skażenia po awarii w elektrowni Fukushima. A z drugiej strony opinie ze świata - bardzo sprzeczne ze sobą" - argumentował.
"Niemcy bardzo nerwowo podchodzą do sprawy" - zauważył Mazur i podał przykład znajomego zza zachodniej granicy. "Kolega dostał oficjalny list z ambasady - nie wierzyć japońskim mediom, tylko kontaktować się z ambasadą, która podaje jedyne słuszne informacje" - opisywał.
Michał Mazur, pytany o awarię w elektrowni atomowej Fukushima, przyznał, że nie obawia się napromieniowania. "Nie mam powodu, jestem oddalony od Fukushima jakieś 700-800 km. Zresztą prognozy pogody sprzyjają. Jestem dzieckiem Czarnobyla, raz już przez to przechodziłem, nie ma więc powodu wpadać w panikę" - dodał z uśmiechem.
Autor: aj/jaś