Czerwone światło. Reporter 24 zatrzymał się, ale auto jadące lewym pasem już nie. Przejechało nawet przez przejście, na które weszli piesi. Pan Jakub zaznacza, że zachowanie kierowcy było karygodne, jednak zaskoczył go brak reakcji ludzi. Nagranie z Gdańska otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Sytuacja miała miejsce w ubiegły czwartek, 31 października, na ulicy Rakoczego. Na nagraniu widać, jak Reporter 24 zatrzymuje się przed czerwonym światłem. Kierowca, jadący lewym pasem, nie zatrzymuje się, nie zwalnia i przejeżdża najpierw przez skrzyżowanie, potem przez przejście dla pieszych, na które zdążyli wejść ludzie.
- Czerwone światło było włączone dość długo. Paliło się jeszcze przed zarejestrowanym na nagraniu momentem. Kierowca nie zwracał uwagi nawet na ludzi, którzy znajdowali się już na przejściu dla pieszych - mówił pan Jakub.
Reportera 24 zaskoczyło także zachowanie przechodniów. - Nikt z pieszych nie patrzy, czy coś jedzie. Idą ślepo pod samochód - ocenił. - Ja powtarzam swojemu synowi, że nawet przy zielonym świetle na przejściu dla pieszych trzeba patrzeć - dodał.
"Mandat nie motywuje do przepisowej jazdy"
- Kierowca nie obserwował obrębu skrzyżowania oraz sygnalizacji, bo jak można wytłumaczyć fakt niezauważenia przez siedem sekund czerwonego światła? - skomentował nagranie Arkadiusz Kuzio z Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego.
W jego ocenie "w przypadku potrącenia nie bez winy byliby także piesi, którzy widząc zbliżający się samochód, weszli na przejście". Podkreślił również, że obowiązuje zasada ograniczonego zaufania. - Brak zaostrzeń w polskim prawie i proponowany mandat za takie wykroczenie w wysokości 500 złotych nie jest w stanie zmusić kierowców do zachowania szczególnej ostrożności, do której zobowiązują ich przepisy - uważa.
Autor: ak//ank