- Szły jak u siebie. Pewnie wracały do domu - stwierdził z rozbawieniem pan Łukasz, któremu drogę zagrodziło stado koni. By ich nie spłoszyć, mężczyzna jechał z patrolową prędkością. Nagranie z Grzmiącej (Mazowieckie) przesłał na Kontakt 24.
Do zdarzenia doszło w niedzielę po godzinie 18 na drodze krajowej numer 48.
- Jechaliśmy z żoną na wczasy. Przejeżdżając przez Grzmiącą najpierw zauważyliśmy mężczyznę prowadzącego krowę, który po chwili skręcił. Konie poszły dalej, blokując przejazd - relacjonował pan Łukasz. Reporter 24 nie wiedział jednak, czy zauważony mężczyzna był ich właścicielem.
"Sekundy dzieliły go od dzwonu"
Sytuacja okazała się niebezpieczna, gdy z zakrętu wyjechał samochód osobowy, a konie blokowały całą szerokość drogi.
- Kierowca audi może i jechał trochę za szybko, ale tych koni nie powinno tam być. Sekundy dzieliły go od dzwonu - podkreślił Reporter 24.
Na nagraniu, które otrzymaliśmy na Kontakt 24 widać, jak pan Łukasz przez ponad minutę jedzie za idącym samopas stadem. Jak przyznał, jechał z patrolową prędkością by nie spłoszyć koni. - Chwilę później skręciliśmy, a one szły dalej. Szły jak u siebie. Pewnie wracały do domu - stwierdził rozbawiony.
O stado blokujące drogę zapytaliśmy policję w pobliskich Białobrzegach. Młodszy aspirant Edward Banach poinformował, że policjanci nie otrzymali zgłoszenia w tej sprawie.
Autor: bkol/ak