Wóz strażacki przewrócił się w Jugowie na Dolnym Śląsku. Wiadomo, że strażacy jechali do pożaru. Policjanci szukają teraz jednego ze strażaków, który - ich zdaniem - miał siedzieć za kierownicą pojazdu. Dwóch jego kolegów było pod wpływem alkoholu. Pierwszą informację, nagranie i zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Strażacy ochotnicy z Jugowa jechali do akcji. Otrzymali zgłoszenie o pożarze traw. Daleko jednak nie pojechali. Na ulicy Głównej mieli wypadek.
- Strażak ochotnik prowadził oznakowany samochód straży pożarnej. Z niewyjaśnionych przyczyn wóz przewrócił się i znalazł na boku - powiedziała w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 podinsp. Wioletta Martuszewska, oficer prasowa policji w Kłodzku. I sprecyzowała, że do zdarzenia doszło w niedzielę przed godziną 16.
Wozem jechało trzech strażaków. Kierowca uciekł. Jest poszukiwany przez policję. W poniedziałek Paweł Petrykowski z dolnośląskiej policji poinformował, że dwóch jego kolegów było pod wpływem alkoholu. Jeden z nich miał ponad 0,2 promila alkoholu w organizmie, drugi ponad promil. - To, że obaj byli nietrzeźwi może budzić wątpliwości, co do stanu trzeźwości kierowcy - podkreślił Petrykowski.
"Tragedia dla tej jednostki OSP"
- Trudno powiedzieć, dlaczego strażak uciekł. Możemy tylko przypuszczać, że być może jest w szoku. Nie ma go w domu - tłumaczył w niedzielę w rozmowie z TVN 24 mł. bryg. Rafał Chorzewski, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej z Nowej Rudy.
Jak dodawał, nie wiadomo też dokładnie, co się stało. - Jest to jakaś tam tragedia dla tej jednostki Ochotniczej Straży Pożarnej - mówił mł. bryg. Chorzewski.
Wóz strażacki, który został zniszczony, został kupiony pięć, sześć lat temu. Kosztował milion 200 tysięcy złotych. - Początkowo (zaraz po zdarzeniu - red.) wyglądał źle. Po podniesieniu wygląda lepiej. Trudno ocenić straty - powiedział. Jak mówił, pojazd "najpewniej na długo będzie wycofany z użytku".
Niewykluczone, że zdarzenia zostanie zakwalifikowane jako kolizja, bo strażacy ochotnicy nie doznali żadnych obrażeń.
Autor: mp//ank