W niebezpiecznej sytuacji znalazł się jacht, który w piątek rano próbował wypłynąć z portu w Łebie. Mierzący 19 metrów statek, na pokładzie którego znajdowały się trzy osoby, osiadł na mieliźnie. Konieczna była interwencja ratowników, ale nikomu nic się nie stało. "Ratunek przyszedł w samą porę" - napisał Reporter 24 ToBoki, który był świadkiem zdarzenia.
Trudne warunki na morzu
Informację internauty potwierdził Arkadiusz Puchacz, ratownik SAR. "W piątek tuż po godzinie 8.30 otrzymaliśmy sygnał o jachcie, który próbował wypłynąć z portu w Łebie i osiadł na mieliźnie. Znajdowały się na nim trzy osoby. Warunki na morzu były bardzo trudne. Fale osiągały wtedy wysokość 2-3 metrów" - mówił ratownik.
Niebezpieczna sytuacja
Jak podkreślał ratownik, sytuacja, w której jacht osiada na mieliźnie, zawsze jest bardzo niebezpieczna. "Zdarzenie takie stanowi zagrożenie dla ludzi i dla statku. Tak też było w tym przypadku. Na szczęście nasza akcja przebiegała przez zakłóceń i po godzinie udało się odholować statek do portu" - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24.
W sobotę jacht podejmie kolejną próbę wyjścia w morze.
Autor: dsz//ja