Islandzki wulkan Bardarbunga nadal "pluje" dymem i popiołami wulkanicznymi. Przekonał się o tym jeden z Reporterów 24, który w piątek przelatywał w jego okolicy. Jak relacjonował internauta "pilot specjalnie zmienił trasę, aby ominąć dym wydobywający się z wulkanu".
Bardarbunga od drugiej połowy sierpnia wykazuje wzmożoną aktywność. Gdy naukowcy po raz pierwszy zauważyli wydostające się z wulkanu dymy i gazy, zaczęli alarmować o nadchodzącym niebezpieczeństwie.
Cały świat skierował wzrok w kierunku Islandii, oczekując erupcji, która miałaby sparaliżować transport lotniczy w Europie. Niektórzy snuli też teorie na temat nadchodzącej zimy. Prognozowali, że będzie wyjątkowo mroźna.
Niecodzienne widoki z samolotu
Do wybuchu jednak nie doszło. Co nie oznacza, że wkrótce nie może on nastąpić, bo ze szczelin Bardarbungi nadal wydostają się chmury dymu. Potwierdza to Reporter 24, Bartek, który w piątek, 12 września, przelatywał w okolicy wulkanu.
"Lecąc samolotem z Egilsstadir do Reykjaviku pilot specjalnie zmienił trasę, by ominąć dym wydobywający się z wulkanu" - napisał internauta do redakcji Kontakt 24.
"Smak i zapach siarki w powietrzu"
Dodał przy tym, że Islandczycy w ogóle nie byli zaskoczeni tą sytuacją, jednak turyści, którzy znajdowali się na pokładzie samolotu, nie ukrywali zdziwienia.
Reporter 24 wspomniał także o tym, że obecność Bardarbungi można w Islandii - dosłownie - wyczuć w powietrzu. "Na ziemi w Egilsstadir dawało się odczuć smak i zapach siarki (zawartej w pyle wulkanicznym), która została przywiana przez zachodni wiatr" - napisał.
Autor: aolsz, kt/mk