"Zerwany most, poważne uszkodzenia dróg i zalania" - relacjonuje z Islandii @Leszek Wasilewski, który zamieścił w serwisie Kontaktu 24 zdjęcia zrobione w okolicy miejscowości Vik, znajdującej się w południowej części wyspy. Przyczyną zniszczeń jest wulkan Katla, który wykazuje się w ostatnich dniach wzmożoną aktywnością.
"Lodowcowa powódź" dotknęła południe Islandii. Około 200 osobom ewakuowanym z Álftaver i Medalland, którym zagrażała woda z rozgrzanego przez wulkan lodowca Myrdalsjokull, pozwolono już jednak wrócić do domów. Tereny wokół lodowca, który obejmuje także wulkan, wciąż są uważane za teren niebezpieczny - informuje portal tvnmeteo.pl.
Erupcja była czy dopiero będzie?
Islandzki urząd meteorologiczny cały czas monitoruje sytuację. Naukowcy przygotowują się do przelotu nad lodowcem. Chcą się dowiedzieć czy przyczyną "lodowatej powodzi" jest rzeczywiście niewielka erupcja wulkanu. Nie ma żadnych widocznych lub sejsmicznych dowodów na potwierdzenie tej tezy.
Fala małych trzęsień ziemi pod lodowcem słabnie. Aktywność sejsmiczna nie była zarejestrowana w kontynentalnej części Skandynawii, w przeciwieństwie do dużych wybuchów Fimmvorduhals, Eyjafjallajokull i Grimsvotn. Oznacza to, że wybuch pod lodowcem Myrdalsjokull jest albo niewielki, albo nie było go wcale.
Zniszczone drogi
Potoki wody zniszczyły lokalne drogi oraz most na jednej z górskich rzek. Oprócz tego odłamy skalne przerwały drogę okalającą wyspę, tzw. Islandzki Pierścień. Inżynierowie prowadzą już prace remontowe. Na rzece budowany jest tymczasowy most zastępczy.
Autor: dsz/jaś