Gwałtowne burze w Grecji zebrały śmiertelne żniwo. Zginęło siedem osób, a ponad 100 odniosło obrażenia. Największe straty odnotowano na Półwyspie Chalcydyckim. Tam, na jednym z kempingów, był pan Artur, który na Kontakt 24 przesłał nagranie i zdjęcia obrazujące skalę zniszczeń.
Pan Artur razem z rodziną przebywa na wakacjach w Grecji, w miejscowości Sarti. Jak relacjonował, nic nie wskazywało, że pogoda tak szybko się zmieni.
- Nie było żadnej ostrzegającej informacji. Wczoraj (środa - dop. red.) około godziny 23 przeszła ściana deszczu i po tym zerwał się wiatr. Nagle drzewa zaczęły lecieć. Było to dość intensywne. Na całym kempingu zgasły światła. Nikt się tego nie spodziewał - relacjonował.
- Nawet te największe z drzew zostały wyłamane z korzeniami. My na szczęście byliśmy w przyczepie kempingowej i nam się nic nie stało, ponieważ byliśmy w takim miejscu, gdzie drzew nie było dużo. Mimo to byliśmy w centrum tej nawałnicy - powiedział pan Artur. - Można powiedzieć, że było gorzej niż w horrorach. Też baliśmy się o życie - podsumował polski turysta.
''Widok był tragiczny''
Jak przekazał pan Artur, zaraz po nawałnicy razem z rodziną wyszedł z przyczepy, by zobaczyć, czy ktoś potrzebuje pomocy.
- Chcieliśmy sprawdzić, czy nic się nikomu nie stało. Na miejscu pojawiły się służby, zaangażowaliśmy się w pomoc i zaglądaliśmy do pustych namiotów, czy ktoś nie został przygnieciony - relacjonował. - Nie wiemy, czy kogoś w nocy zabrali, nie mamy takich informacji.
Liczba ofiar śmiertelnych nie została jeszcze oficjalnie potwierdzona przez straż pożarną, która zajmuje się akcją ratunkową i usuwaniem szkód w całej Chalkidyce.
Obecnie na miejscu trwa sprzątanie. Wszyscy się pakują, lawety zabierają samochody, strażacy pomagają uprzątnąć drzewa. - Kemping będzie zamknięty. Teraz nie możemy wrócić do Polski, bo drogi są zablokowane. Nie ma prądu i wody. Czekamy na rozwój spraw - dodał Reporter 24.
Autor: ok/popi / Źródło: Kontakt 24, tvnmeteo.pl