Gdyby nie reakcja pana Łukasza, kobietę z psem na smyczy prawdopodobnie potrąciłby samochód. Reporter 24 zatrzymał się przed pasami w Zielonej Górze (Lubuskie), by przepuścić pieszą. Gdy ta weszła na zebrę, drugim pasem jechał rozpędzony samochód, którego kierowca nie zatrzymał się przed przejściem.
Do zdarzenia doszło w sobotę na ulicy Ludwika Waryńskiego w Zielonej Górze o godzinie 21:28. Pan Łukasz zauważył kobietę z psem, stojącą przed przejściem dla pieszych. Zwolnił i się zatrzymał. Kobieta ruszyła.
"Byłem w szoku"
Tymczasem lewym pasem jechał inny kierowca. Gdy pan Łukasz to zauważył w lusterku, natychmiast wcisnął klakson. Kobieta zatrzymała się i szarpnęła smyczą, by zatrzymać psa. Po chwili tuż przed nimi przejechał samochód.
- Gdybym nie zatrąbił, doszłoby do tragedii - mówi pan Łukasz. - To była bardzo niebezpieczna sytuacja, byłem w szoku - dodaje.
Autem - jak twierdzi - kierowała młoda dziewczyna. Zatrzymała się kilkanaście metrów za pasami. - Trąbiła za mną jeszcze. Podniosła ręce w pytającym geście, o co mi chodzi, że przecież nic się nie stało i ona nic nie zrobiła - powiedział.
Pierwszeństwo pieszego
Zgodnie z przepisami ruchu drogowego kierujący pojazdem zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność i ustąpić pierwszeństwa pieszemu, znajdującemu się na przejściu.
- Jeśli są pasy, nawet puste, to trzeba zwolnić. W tym wypadku była to totalna nieznajomość przepisów. W taki sposób zginęło kilku moich sąsiadów, dlatego jestem na to wyczulony - dodaje pan Łukasz. Mimo to mężczyzna nie zdecydował się przekazać nagrania policji.
Autor: dk/FC / Źródło: Kontakt 24/ TVN24 Poznań