Czy kierowca, który przekroczył linię warunkowego zatrzymania, ale nie przejechał na "czerwonym", może obawiać się zdjęcia z fotoradaru? Czy to możliwe, że fotoradar został "wyzwolony" przez osoby na przejściu dla pieszych? Takimi wątpliwościami podzielił się z nami jeden z kierowców, który przesłał na Kontakt 24 nagranie z kamerki samochodowej. O komentarz do filmu poprosiliśmy warszawską straż miejską.
Sytuacja miała miejsce w poniedziałek na warszawskim skrzyżowaniu ul. Sobieskiego i al. Witosa (w kierunku Piaseczna).
Na nagraniu widać czerwony samochód, który przekracza linię warunkowego zatrzymania. W ósmej sekundzie filmu na jezdni pojawia się czerwony błysk. Następny błysk jest widoczny w trzynastej sekundzie nagrania. "Akurat w tym momencie na pasy wjechały dwie osoby na rowerach" - zauważył kierowca.
Czy kierowca przekraczający linię warunkowego zatrzymania może obawiać się zdjęcia z fotoradaru? Czy to możliwe, że fotoradar został "wyzwolony" przez osoby na przejściu dla pieszych?
O komentarz do nagrania poprosiliśmy Monikę Niżniak, rzeczniczkę warszawskiej straży miejskiej.
Jak działa fotoradar na skrzyżowaniu Sobieskiego/Witosa?
Jak wyjaśniła, system fotoradarowy wykonujący pomiary (prędkość oraz wjazd pojazdów na skrzyżowanie przy czerwonym świetle) na skrzyżowaniu ul. Sobieskiego / Witosa nie działa z wykorzystaniem wiązki fotoradarowej, ale systemu pętli indukcyjnych wtopionych w asfalt i sprzężonych z urządzeniami.
"W pobliżu linii warunkowego zatrzymania wtopiona jest pierwsza pętla indukcyjna. Wjazd pojazdów poza linię warunkowego zatrzymania przy palącym się czerwonym świetle wzbudza urządzenie, stąd widoczny jest flesz. Jednak dopiero przejazd przez kolejną pętlę indukcyjną zlokalizowaną w głębi skrzyżowania powoduje, że urządzenie wykonuje pomiar, rejestruje pojazd, przesyła on-line zdjęcie i dopiero wówczas wszczynane są czynności związane z popełnionym przez kierowcę wykroczeniem" - poinformowała rzeczniczka.
Jak zapewniła, "nie ma też możliwości, aby urządzenie wykonało zdjęcia osobom pieszym". "Analizując nagranie wykluczono awarię urządzenia" - poinformowała rzeczniczka.
Autor: gk//tka