Część polskich samolotów, które odlatywały m.in. z Krakowa oraz warszawskiego Okęcia, przez kilkadziesiąt minut nie mogła wystartować. Wszystko przez awarię systemu, łączącego drukarki, które nie drukowały pasków postępu lotu. "Sprawa jest naprawdę błaha" - uspokajał rzecznik Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej Grzegorz Hlebowicz.
Pierwsze informacje o awarii systemu komputerowego na polskich lotniskach otrzymaliśmy po godz. 12 na Kontakt 24. Także na portalach społecznościowych zaczęły pojawiać się wpisy pasażerów, którzy nie mogą odlecieć.
Jak poinformował Hlebowicz, problem był związany z awarią drukarek, ale został szybko rozwiązany i "temat jest już nieaktualny".
"Te samoloty, które miały wydrukowane papierowe dokumenty, zwane paskami postępu lotu, normalnie startowały i lądowały. Natomiast te, które nie miały wydrukowanych pasków postępu lotu, które drukuje się przed startem - musiały poczekać na naprawę systemu drukarek" - wytłumaczył rzecznik.
Jak stwierdził, awaria nie miała żadnego znaczenia dla sytuacji w polskiej przestrzeni powietrznej. Zauważył przy tym, że opóźnienia, które mają miejsce na polskich lotniskach, wynikają z dużego natężenia ruchu w związku z finałem Euro 2012 w Kijowie.
"Przestrzeń powietrzna naszego ukraińskiego sąsiada cieszy się dziś dużą popularnością i dlatego opóźnienia są i będą. A to, że musieliśmy dokonać pewnych modyfikacji w drukarkach na prawdę nie ma żadnego znaczenia" - zapewnił Hlebowicz.
Autor: dp/fac