Boeing 787 Dreamliner, który w niedzielę został wycofany z rejsu do Monachium, w poniedziałek wystartował do Wiednia - poinformowało nas biuro prasowe PLL LOT. W niedzielę niedoszli pasażerowie Dreamlinera odlecieli z kilkugodzinnym opóźnieniem na pokładzie Boeinga 737. Według przewoźnika, wycofanie maszyny było związane z koniecznością "przeprowadzenia dodatkowych testów". Sygnały o kłopotach nowego nabytku PLL LOT otrzymaliśmy na Kontakt 24 od pasażerów. "Wielu z nas specjalnie wykupiło lot właśnie ze względu na Dreamlinera. A tu taki zawód..." - pisali klienci firmy.
"Wczorajszy wieczorny lot Dreamlinera z Warszawy do Monachium został odwołany z powodu konieczności przeprowadzenia dodatkowych testów. Należy podkreślić, że akcja ta została przeprowadzona z zachowaniem wszelkich procedur i zgodnie z instrukcją - został przeprowadzony szereg testów, które zakończyły się pozytywnie" - poinformowało nas w poniedziałek o godz. 10.20 biuro prasowe PLL LOT. "Dzisiejszy poranny rejs Dreamlinera do Wiednia został opóźniony o 50 minut ze względu na warunki atmosferyczne panujące na wiedeńskim lotnisku (mgła). Pozostałe loty Dreamlinera będą wykonywane zgodnie z rozkładem" - zapewniło biuro.
Biuro prasowe nie informuje, czym była spowodowana konieczność "przeprowadzenia dodatkowych testów". Wczoraj na Facebooku przewoźnik pisał równie enigmatycznie: "Nie jest naszym celem uziemianie go z błahych powodów, tylko zawsze w momentach, które wzbudzają zaniepokojenie naszej obsługi. Bezpieczeństwo przede wszystkim".
Według nieoficjalnych informacji portalu Aeronews.pl, który jako pierwszy poinformował o sprawie, piloci wykryli "problem z elektroniką". Z kolei jeden z pasażerów napisał na Kontakt 24, że samolot miał problem z elektrycznością. "Byliśmy już na pokładzie. Nagle zrobiło się ciemno" - informował.
Zamiast Dreamlinera - stary Boeing
Pierwsze informacje o kłopotach zaczęły napływać na Kontakt 24 w niedzielę wieczorem. "Powinienem już wylecieć z Monachium w ramach 'Dreamtouru' naszego narodowego przewoźnika i jego nowego nabytku. Okazuje się, że samolot nie wyleciał nawet jeszcze z Warszawy. Co więcej, nie będzie Dreamlinera - LOT podstawi inną maszynę" - pisał na Kontakt 24 przed godz. 22 w niedzielę @Dariusz. "Przyleciałem tu dziś tylko po to, żeby wrócić Dreamlinerem. Na Locie stawiam krzyżyk" - dodawał pasażer.
"Dreamliner jednak nie poleci. Lot do Monachium o godz. 18.55 oraz z Monachium o 21.25 w niedzielę nie odbędzie się tą maszyną. Pasażerowie nadal czekają na samolot w Monachium, który ma wylecieć z ponad dwugodzinnym opóźnieniem. I nie będzie to głośno reklamowany Dreamliner, tylko stary Boeing. Niedowierzanie i zawód - takie emocje towarzyszą pasażerom, z których wielu specjalnie wykupiło lot właśnie ze względu na Dreamlinera" - pisał o godz. 22.30 internauta o nicku @Dreamer.
Ostatecznie pasażerowie wrócili do Polski Boeingiem 737. Jak poinformowało biuro prasowe, opóźnienie rejsu wyniosło około trzech godzin.
Odszkodowanie? "Nie w tym przypadku"
Pasażerowie dopytują przewoźnika o odszkodowanie w związku z zaistniałą sytuacją. PLL LOT twierdzi jednak, że takie roszczenia są bezzasadne. "Podstawienie innego samolotu w miejsce Dreamlinera niestety nie kwalifikuje do wypłaty odszkodowania. Mówi o tym punkt artykuł 2 pkt 7 Warunków przewozu" - odpowiada na Facebooku LOT (przywoływany punkt regulaminu mówi, że "Przewoźnik ma prawo dokonać zmiany typu samolotu w stosunku do podanego w rozkładzie").
Komercyjne loty od trzech dni
Boeing 787 Dreamliner przyleciał do Polski 15 listopada prosto ze Stanów Zjednoczonych. ZOBACZ RELACJE REPORTERÓW 24 Z PRZYLOTU
Pierwszy rejs komercyjny maszyna wykonała 14 grudnia, kiedy to poleciała z Warszawy do Pragi. Dreamliner ma latać także do Wiednia, Monachium, Frankfurtu, Hanoweru, Kijowa, Budapesztu oraz Brukseli.
Autor: //tka