Te Rosomaki mają nie tylko gumowe i dmuchane koła, ale też kabinę, armatę, wyrzutnię granatów oraz pancerz. Wbrew pozorom, nie służą jednak do zabawy, lecz do działań bojowych. A konkretnie do ich pozorowania. Reporterka 24 anjaa87 była na Międzynarodowym Salonie Przemysłu Obronnego w Kielcach, gdzie właśnie takie falsyfikaty były prezentowane.
Nadmuchiwany Rosomak wielkością i kształtem nie różni się od oryginału i waży tylko 250 kg (tak, by ośmiu żołnierzy mogło go przenosić z miejsca na miejsce). Polski pojazd pancerny w wersji dmuchanej ma nawet lusterka, światła odblaskowe, a na wieży - imitacje armaty i wyrzutni granatów. Inżynierowie z firmy Lubawa z Grudziądza, którzy we współpracy z Wojskowym Instytutem Techniki Inżynieryjnej we Wrocławiu opracowali makietę, nie zapomnieli nawet o osłonach śrub napędzających wóz w wodzie.
Po co naszej armii gumowe transportery opancerzone? Jak się okazuje, służą one do pozorowania działań bojowych i wyprowadzania przeciwnika w pole.
eg//TKA
Autor: redakcja