Gruba warstwa szarego pyłu na ulicy, zakurzone samochody i znaki drogowe - taki obraz widzimy na nagraniach przesłanych na Kontakt 24. "Czy to Chiny?" - pyta retorycznie autor filmów. Nie, to dynamicznie rozbudowujące się warszawskie Odolany.
Skąd porównania do Chin? Tamtejsi mieszkańcy od lat walczą z gigantycznym smogiem. W Pekinie bywa tak gęsty, że nie widać nawet budynków w najbliższej okolicy. Wychodząc na ulice, mieszkańcy nakładają na twarze maski ochronne.
Nagrania przesłane przez Reportera 24 Marka też robią wrażenie. Środa, późne popołudnie. Ulica Ordona na Odolanach. Wokół jest szaro, nie tylko przez zapadający powoli zmrok. Chodnik i jezdnia pokryte są grubą warstwą kurzu. Podobnie jak zaparkowane wzdłuż niej samochody. Żółty volkswagen z nieco uszkodzoną maską z powodzeniem mógłby posłużyć jako element scenografii filmu katastroficznego.
Wzdłuż ulicy Jana Kazimierza rozgrywa się prawdziwy dramat mieszkańców. Ogromny natłok inwestycji w jednym miejscu i czasie (rozbiórki i budowy) oraz ignorowanie podstawowych potrzeb zarówno przez urzędników, służby jak i inwestorów/wykonawców doprowadził do katastrofalnego zapylenia całej okolicy. mieszkanka Warszawy
Na początku na filmie panuje cisza. Po kilkudziesięciu sekundach psuje ją dynamicznie przejeżdżający samochód ciężarowy - stały element krajobrazu tej części Woli (na Odolanach działa kilka zakładów przemysłowych, do których stale dojeżdżają ciężarówki). Z pewnością nie są to przyjemne warunki do spacerowania.
"Prawdziwy dramat mieszkańców"
Obraz zarejestrowany przez Reportera 24 nie należy do rzadkości i to nie tylko na Ordona. Podobnie jest na pobliskiej ulicy Jana Kazimierza, Sowińskiego czy Gniewkowskiej. W sprawie kurzu i pyłu na Odolanach wiadomości od mieszkańców przychodzą do redakcji tvnwarszawa.pl regularnie. Ta jest z ostatniej środy:
"Wzdłuż ulicy Jana Kazimierza rozgrywa się prawdziwy dramat mieszkańców. Ogromny natłok inwestycji w jednym miejscu i czasie (rozbiórki i budowy) oraz ignorowanie podstawowych potrzeb zarówno przez urzędników, służby jak i inwestorów/wykonawców doprowadził do katastrofalnego zapylenia całej okolicy. Zainteresujcie się tematem. Tego się nie da opisać. To trzeba zobaczyć na własne oczy" - napisała jedna z czytelniczek.
- To największa bolączka w tym rejonie - mówi Aneta Skubida, radna Woli. - Wynika to w większości z intensywnego ruchu ciężarówek i betoniarek. Mieszkańcy policzyli, że ulicą Ordona potrafi przejechać nawet tysiąc dziennie - dodaje.
Główną przyczyną takiego zapylenia terenu jest bardzo duże natężenie ruchu pojazdów ciężarowych Krzysztof Kosiński, naczelnik Oddziału Ochrony Środowiska
Słowa radnej potwierdziły między innymi badania przeprowadzone przez straż miejską na ulicy Ordona, o których pisał portal tvnwarszawa.pl. Z ich pomiarów wynikało, że poziom szkodliwego pyłu PM10 sięgał nawet 5040 mikrogramów na metr sześcienny (µg/m3), przy dopuszczalnej normie ledwie 50 µg/m3.
"Jak wynika z obserwacji, główną przyczyną takiego zapylenia terenu jest bardzo duże natężenie ruchu pojazdów ciężarowych, dojeżdżających do okolicznych cementowni oraz firm zajmującym się przewozem kruszyw, mających swoje siedziby na terenach dzierżawionych od kolei" - napisał Krzysztof Kosiński, naczelnik Oddziału Ochrony Środowiska.
Władze Woli chcą "Tempo 30"
Władze dzielnicy deklarują, że nie bagatelizują problemu. Za głównego winnego całej sytuacji obwiniają Polskie Koleje Państwowe, na których terenie działa większość zakładów przemysłowych.
Urzędnicy przypominają, że na kilku ulicach w tym rejonie (Jana Kazimierza i Sowińskiego) wprowadzono już nocny zakaz ruchu ciężarówek w godzinach 22-6. Dzielnica przygotowała i przekazała do Zarządu Dróg Miejskich niezbędną dokumentację do wprowadzenia analogicznego rozwiązania na Ordona. Ta czeka na rozpatrzenie. Urząd rozpoczął też prace nad wprowadzeniem na terenie całych Odolan strefy Tempo 30.
Autor: kw/b / Źródło: tvnwarszawa.pl