Wczoraj gorąco było na ulicach Warszawy, dziś wrze internet. Od rana na Kontakt 24 dostajemy dziesiątki pełnych emocji maili, nie tylko od mieszkańców stolicy. "To bandytyzm, nie patriotyzm" - piszą internauci, i pytają kto zapłaci za zniszczenia po poniedziałkowych zamieszkach.
Podczas poniedziałkowego „Marszu Niepodległości” doszło między innymi do zamieszek z policją, pożaru przed ambasadą Rosji i spalenia tęczy na pl. Zbawiciela. Dwunastu policjantów zostało rannych. W wyniku zamieszek zatrzymano 72 osoby.
Wśród komentarzy przeważa opinia, że zamieszki były wywołane przez chuliganów. @Zawstydzona pisze: Nie ma to jak co roku wstydzić się, że jest się Polakiem. Jak zwykle trzeba było pokazać, że umie się wyrwać kostkę chodnikową, spalić co nie co, pobić kogoś. 11 listopada to jedyny dzień, w którym boję się wyjść na ulice”.
Z kolei @Karolina pisze, że zamaskowani sprawcy incydentów zdecydowanie nie mają nic wspólnego z patriotyzmem. „Dla mnie prawdziwy patriota kocha swój kraj, nie niszczy go, idzie z dzieckiem na pochód i tłumaczy mu, co to za święto. A to są bandyci, którzy widzą okazję do rozróby!” – wyjaśnia.
"To co się stało to zwykłe zacofanie Polski, niepodległość może i zdobyliśmy, ale nasze umysły są jeszcze zacofane. Za to, co się działo powinni wszystkich ukarać i za rok nie pozwolić na taki przemarsz" - uważa @Patryk.
Polonia zażenowana
Polacy, którzy mieszkają za granicą, również mocno krytykują poniedziałkowe wydarzenia. „Jak to oglądam i czytam o tym, to się boję. Oby historia nie zatoczyła koła. Tylu młodych ludzi… Zamiast usiąść i budować, mamy do czynienia z czymś takim” - komentuje @Paweł i dodaje, że w Islandii, w której obecnie mieszka, Dzień Niepodległości przebiega w przyjaznej atmosferze.
„To jest coś potwornego. Wydaje się, że cała głupota, tępota i zacofanie skumulowało się w Warszawie. Jak to oglądałem, to mi się gorąco zrobiło ze wstydu i zażenowania”. @Kayy2, również mieszkający za granicą, wstydzi się za te wydarzenia i wyraża nadzieję, że winni zostaną surowo i konsekwentnie ukarani.
"Jestem absolutnie przeciwna udzielaniu zgody marszom, które wiadomo w jakim celu je organizują. Demokracja to nie znaczy, że wszystko wolno, nie rozumiem władz ratusza warszawskiego" - komentuje @Małgorzata.
"Może szkoda, że nie wypuszczono tych paru "ideowych" mlodzieńców wczoraj na teren ambasady rosyjskie, Rosjanie w ramach gościnności mogliby zaprosić ich do zwiedzenia kolonii karnej na Syberii, ciekawe ilu by było chętnych na turnus w następnym roku?" - pisze ironicznie @jk.
"To początek niezadowolenia"
Pojawiają się też komentarze szukające przyczyn burd w problemach ekonomicznych. @Burt stwierdza, że do takich sytuacji dochodzi, gdy społeczeństwo jest bardzo rozwarstwione ekonomicznie. „Myślę że to początek niezadowolenia, w grupie emocje zawsze są wyraźniej wylewane” – dodaje.
W podobnym tonie wypowiada się @Donat: „Myślę, że ogromne konsekwencje powinni ponieść politycy i ogólnie urzędnicy za obecny stan Polski... Lubisz zarabiać 3x mniej za tą samą pracę niż w zachodniej Europie?”.
Wielu internautów wyraża nadzieję, że za rok nie zostanie wydane zezwolenie na organizację „Marszu Niepodległości”.
Autor: aka/ja