Wody w Wiśle jest coraz mniej, a w prognozach nieubłaganie króluje słońce. Hydrolodzy przewidują, że to nie koniec spadku poziomu rzek i ostrzegają przed tzw. niżówką hydrologiczną. Nad Wisłą w Warszaie była nasza Reporterka 24 Macierzanka, która na miejscu zastała ogromną plażę i kamieniste wyspy.
W poniedziałkowy poranek, 10 sierpnia, poziom wody w Wiśle w Warszawie wyniósł 61 cm. Jeszcze dwa miesiące wcześniej wodowskaz wskazywał 360 cm, a w maju ubiegłego roku – prawie 700 cm.
- W związku z brakiem opadów i utrzymującymi się wysokimi temperaturami mogą paść rekordy niskości stanów wód w polskich rzekach - alarmuje Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. W niektórych miejscach na powierzchni Wisły pojawiły się wysepki i kamienie przez co musiała zostać wstrzymana żegluga. Pozostały jedynie kajaki i rowery wodne, które w niektórych rejonach także trą o dno rzeki. W niektórych miejscach widać konary drzew wystające nawet w środkowym nurcie.
- W najbliższych dniach nie należy spodziewać się opadów. Ze znacznym wzrostem poziomu Wisły będziemy mieć do czynienia, dopiero gdy nadejdą intensywne opady nad obszarami, gdzie znajdują się jej główne dopływy. Na to, póki co, nie ma co liczy - mówi Marcin Dąbrowski, synoptyk i hydrolog z IMGW.
Brak wody w kranach
W niektórych miejscach na Dolnym Śląsku wyschły rzeki, a w kranach mieszkańców zabrakło wody. Tak jest m.in. w Karpaczu, którego mieszkańcy skazani są na korzystanie z beczkowozów. W niektórych regionach dostawa wody jest reglamentowana jednak w okolicy Kłodzka, gdzie jeszcze niedawno była przydzielana, wyschnął strumień i nie jest to już możliwe.
- Wody jest już zbyt mało, abyśmy mogli ją reglamentować - powiedział Paweł Gancarz, wójt gminy Stoszowice. Problem deficytu wody dotyczy także m.in. Odry głównie w zlewniach Nysy Kłodzkiej, Bystrzycy, Warty i Noteci. Zagrożenia w przerwaniu dostaw wody nie ma w stolicy, która ma dwa rezerwowe źródła poboru wody - zbiornik nad Zegrzem i Grubą Kaśkę, która czerpie wodę spod dna rzeki.
Alarmowy stan nie tylko w Wiśle
Poważna sytuacja hydrologiczna dotyczy większości polskich rzek zwłaszcza w południowej i środkowej Polsce. Niżówka hydrologiczna, czyli zmniejszenie się przepływu wody w rzekach poniżej przepływu średniego niskiego, jest coraz bardziej realna. IMGW wskazuje, że na ośmiu stacjach w Polsce notowany jest przepływ najniższy od najniższego dotychczas notowanego. W rejonie doliny Warty, gdzie w 1994 roku odnotowano rekordowo niski poziom w wysokości 130 cm, dziś wynosi on zaledwie 2 cm więcej - 132 cm. Prognozy wskazują, że rekord ten może zostać w najbliższych dniach pobity.
Autor: pr, mar/mk