Kierowcy z Ozorkowa zepsuł się bus. Pozostawił go na skarpie. Gdy wrócił do niego po niemal tygodniu, okazało się, że auto wpadło do pobliskiego kanału. Musiała interweniować straż pożarna. A kierowca został ukarany mandatem. Zdjęcie pojazdu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Busa w wodzie zauważył w sobotę przed godz. 8 w Ozorkowie (woj. łódzkie) Reporter 24 Kamil. Przyglądał mu się od tygodnia w drodze do pracy. - Samochód wisiał na tej skarpie niemal tydzień. Nie wyglądało to na wypadek - powiedział w rozmowie z Kontaktem 24. Bus znajdował się w dopływie Bzury.
"Źle zabezpieczył pojazd"
Jak poinformowała policja, kierowca źle zabezpieczył pojazd. - Mężczyzna zostawił samochód w miejscu, w którym się zepsuł. Nie miał możliwości go przeparkować - tłumaczył asp. Daniel Tomczyk, oficer dyżurny KPP w Zgierzu. Na skutki parkowania na skarpie nie trzeba było długo czekać. Bus stoczył się do rzeki.
Kierowcy pomogli strażacy
W akcji usuwania pojazdu z wody brało udział 5 ratowników z dwóch zastępów straży. - Użyliśmy wyciągarki. Nigdy nie wiadomo, czy któryś z płynów technicznych w samochodzie nie skazi pobliskiej rzeki - wyjaśnił mł. bryg. Tomasz Matusiak w PSP w Zgierzu. Usuwanie pojazdu z wody trwało pół godziny.
Za "zjazd" samochodu zapłacił właściciel
Za złe zabezpieczenie pojazdu kierowca został ukarany mandatem. - Choć pojazd nie stwarzał bezpośredniego zagrożenia, właściciel powinien był go należycie zabezpieczyć - mówił asp. Tomczyk.
Autor: rydz/sk