"Jeśli maszyna nie wróci do lotów, będziemy chcieli, by znalazła się u nas" – zapowiada Krzysztof Radwan, dyrektor Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie. Mowa o Boeingu 767 SP-LPC, który 1 listopada zeszłego roku lądował awaryjnie bez podwozia na warszawskim lotnisku Chopina. Maszyna wciąż jednak stoi na lotnisku i czeka na decyzję co do swojej przyszłości. Najnowsze zdjęcia stojącego przed hangarem samolotu zamieścił w naszym serwisie Reporter 24 Jackowlew.
Właścicielem latającego w barwach LOT-u Boeinga 767 SP-LPC jest amerykańska firma Air Castle, natomiast ubezpieczycielem - Lufthansa Group (jej przedstawicielem w Polsce jest Towarzystwo Ubezpieczeń i Reasekuracji Warta SA). To właśnie od tych firm zależy, co się stanie z maszyną, za sprawą której w listopadzie ubiegłego roku cała Polska wstrzymała oddech. Samolot może być wyremontowany i wrócić do służby, może jednak zapaść decyzja, że naprawa będzie nieopłacalna. Wtedy rosną szanse, by spełniły się plany Krzysztofa Radwana – dyrektora Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie.
"Niezmiernie atrakcyjny"
"Oczywiście, jesteśmy zainteresowani przejęciem tej maszyny" – mówi w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 dyrektor Radwan. "Po pierwsze dlatego, że nie mamy jeszcze takiego samolotu w swoich zbiorach. Po drugie - jest on niezmiernie atrakcyjny. Po trzecie oczywiście też dlatego, że wiąże się już z nim legenda mistrzowskiego lądowania kapitana Wrony. Mistrzowskiego także dlatego, że na pokładzie znajdowało się ponad 200 osób a nikomu nic się nie stało" – wylicza.
Na pytanie o kwestie finansowe związane z samym przejęciem Boeinga 767, dyrektor odpowiada, że samoloty przekazywane są placówce na zasadzie darowizny, jednak za transport maszyny odpowiedzialne jest już muzeum.
"Z chwilą zapadnięcia decyzji o możliwości przejęcia maszyny to my przejmujemy obowiązki finansowe. Od tego momentu jesteśmy już odpowiedzialni za postój na lotnisku. Potem dochodzą koszty transportu. W sumie kilkaset tysięcy złotych" – tłumaczy dyrektor Radwan.
"Dochodzą do nas jednak niepokojące wieści, że samolot ma szanse powrotu do lotów. Kapitan Wrona nam odlatuje... Na obecną chwilę możemy tylko obserwować i czekać" – puentuje. Mistrzowskie lądowanie w Warszawie
1 listopada pasażerowie Boeinga 767 PLL LOT lecącego z lotniska Newark do Warszawy doświadczyli mistrzowskiego lądowania "na brzuchu" po tym, jak nie wysunęło się podwozie samolotu.
Nikomu z 231 osób (220 pasażerów, 11 członków załogi) przebywających na pokładzie nic się nie stało. Kapitanem był Tadeusz Wrona, drugim pilotem - Jerzy Szwarc.
Autor: ak//tka