Skandaliczna postawa przedstawicieli banku w Olkuszu. Pracownicy nie chcieli przyjąć spłaty kredytu od ojca umierającej na raka mózgu kobiety. Pomimo, że mężczyzna posiadał wszystkie pełnomocnictwa, w banku poinformowano go, że po spłatę w przypadku śmierci kobiety zgłosi się windykator.
O tej sprawie zostaliśmy poinformowani na Kontaktu 24. Tematem zajęli się reporterzy programu "Prosto z Polski".
Rok temu córka pana Mieczysława poważnie zachorowała. Poprosiła ojca o pomoc w załatwieniu najważniejszych formalności dotyczących kredytu. Bała się, że zobowiązanie zaciągnięte na mieszkanie po jej śmierci może być problemem dla całej rodziny. Mieczysław Wierciak chciał sprawę kredytu załatwić jak najszybciej. "Żeby nie było długów, chciałem wobec banku być uczciwy" - mówił. Kiedy okazało się, że rokowania co do stanu zdrowia pani Moniki nie są dobre, córka przekazała ojcu wszystkie pełnomocnictwa.
Z przelewem i wszystkimi potrzebnymi dokumentami pan Mieczysław poszedł do banku. Tam jednak spotkało go zdziwienie. "Pani doradca posprawdzała wszystko i poszła do radcy prawnego. Po powrocie nie wyraziła zgody, żeby spłacić kredyt córki" wspominał. Pracownicy banku poinformowali go tylko, że w przypadku śmierci córki zgłosi się do niego windykator.
W czasie rozmowy z reporterem dyrektor banku był zdziwiony całym zamieszaniem i nie chciał uwierzyć, że jeden z jego pracowników odmówił przyjęcia spłaty kredytu. "Nie znam przepisu, który by zabraniał panu spłacić kredyt, nawet mój" - powiedział. Przyznał, że nie ma większych przeszkód, żeby ojciec sam spłacił zobowiązania córki.
W rozmowie z dyrektorem pracownik tłumaczył, że źle zrozumiał słowa pana Mieczysława. Sądził, że mężczyzna chce mieć dostęp do konta swojej córki.
Autor: dsz/jaś