Bangkok przygotowuje się na przyjęcie fali powodziowej. "Władze otwierają zapory, tak, by woda przepłynęła przez miasto w sposób kontrolowany" - relacjonuje @Andrzej, który przebywa obecnie w stolicy Tajlandii. Na zdjęciach przesłanych do naszej redakcji uwiecznił mieszkańców, którzy zabezpieczają swój dobytek. "Do miasta nie dojeżdżają pociągi kolei państwowych. W mieście, nawet w tej suchej części, czuje się poddenerwowanie" - dodaje @Jacek, który także znajduje się w Bangkoku.
Przygotowania na przyjęcie fali powodziowej wciąż trwają. Jak powiedział na antenie TVN24 @Andrzej, władze Tajlandii otwierają zapory tak, by spodziewana fala powodziowa przepłynęła przez Bangkok w sposób kontrolowany. „Wiele zależy od tego, w jaki sposób władze Królestwa Tajlandii będą otwierać zapory. Polityka moim zdaniem jest tutaj bardzo dobra, chcą otworzyć je tak, aby woda płynąca z silnym prądem nie zmyła wszystkiego, by powoli spłynęła przez miasto"- mówił Polak.
Prognozy nie są optymistyczne
Jak twierdzi @Andrzej, dla wielu Tajów ważniejsze jest zabezpieczanie swojego miejsca pracy niż domu. Studenci wraz kadrą pedagogiczną układają na uniwersytecie worki z piaskiem, sklepy są otoczone murkami z pustaków. „To, co mnie tak uderza, to niezwykła solidarność Tajów, którzy razem potrafią sprostać temu wyzwaniu" – podsumowuje @Andrzej.
Przez ostatni trzy dni pogoda w Bangkoku sprzyjała mieszkańcom zalewanego miasta, było słonecznie i upalnie. Niestety jak, powiedział @Andrzej, prognozy pogody na najbliższy tydzień nie są optymistyczne - przewidują intensywne deszcze .
"Do Bangkoku nie dojeżdżają już pociągi"
W jednym z hoteli w stolicy Tajlandii przebywa także Reporter 24 Jacek. Jak twierdzi, sytuacja jest na tyle poważna, że do miasta nie dojeżdżają już pociągi kolei państwowych. "Wszystkie trasy są zalane w okolicach około 50 km od ścisłego centrum. Na południe od stolicy można najdalej dojechać do miejscowości Salaya, tam też zakończył bieg mój pociąg" - twierdzi Reporter 24. Do Bangkoku dotarł na własną rękę autobusem.
Polak zaznacza, że komunikacja miejska - kolej i metro - na razie kursuje. Nie ma problemu również z dostaniem się na lotnisko, które funkcjonuje normalnie. Podkreśla jednak, że "sytuacja jest zmienna".
"W mieście, nawet tej suchej części, czuje się poddenerwowanie. Wszędzie są worki z piaskiem, budowane są murki przed hotelami i sklepami" - opisuje Reporter 24. "Część pracowników hotelu nie może wrócić do domów, bo nie mogą się wydostać" - dodaje Jacek.
Ewakuowani ciężarówkami
Tajlandia przeżywa najgorszą powódź od 50 lat. Do tej pory zginęło 356 osób. W Bangkoku w akcji ratowania ludzi, mienia i budynków uczestniczy wojsko.
W niedzielę po tym, jak zaczął przeciekać kanał Prapa, woda dostała się do niektórych rejonów w północnych przedmieściach stolicy. Zalane zostało między innymi gęsto zaludnione Don Muang, w którym znajduje się jedno z lotnisk. Mieszkańcy zostali ewakuowani ciężarówkami. Woda w wielu miejscach sięgała ponad 2 metrów.
Autor: aj//ja