Samolot lecący z Polski do Turcji z 187 pasażerami na pokładzie powodu usterki technicznej lądował awaryjnie na lotnisku w Bułgarii. "Powiedziano nam, że doszło do awarii silnika i wycieku oleju" - relacjonował w rozmowie z Kontaktem 24 pan Waldemar, jeden z pasażerów, który z biura ITAKA wykupił wycieczkę. Jak poinformował Piotr Henicz, wiceprezes zarządu biura, po pasażerów leciał zastępczy samolot z Pragi.
"Dzisiaj samolot z polskimi turystami lecącymi do Turcji lądował awaryjnie w Bułgarii" - zaalarmował przed godziną 7 rano internauta.
Awaryjne lądowanie
Jak poinformował wiceprezes zarządu biura ITAKI, wyczarterowany samolot od czeskiej firmy Travel Service wyleciał w niedzielę o godzinie 4:35 z polskimi turystami z lotniska w Katowicach do Bodrum w Turcji.
Po ponad godzinnym locie załoga samolotu zgłosiła usterkę techniczną, która była na tyle poważna, że zaszła konieczność awaryjnego lądowania w Sofii w Bułgarii. "Pasażerowie opuścili pokład samolotu, otrzymali posiłki i napoje. Przewoźnik wysłał samolot zastępczy z Pragi" - powiedział Piotr Henicz.
"Ludzie to strasznie przeżywali"
Z naszą redakcją skontaktował się jeden z pasażerów samolotu, który powiedział, że załoga samolotu mówiła o awarii silnika i o wycieku oleju."Po 1,5 godziny lotu dostaliśmy informację od obsługi samolotu, że jest problem z silnikiem" - relacjonował na antenie TVN24 pan Waldemar, pasażer samolotu.
Jak dodał, po informacji załoga zaczęła wdrażać procedury awaryjnego lądowania. "Wszyscy zostali pouczeni, jak się zachowywać i gdzie się udawać, do których wyjść awaryjnych" - opowiadał pan Waldemar.
"Ludzie to strasznie przeżywali, bo wielka niewiadoma. Emocje sięgały zenitu" - dodał. "Stres kolosalny. Proszę sobie wyobrazić, że trzyma sobie Pani głowę między nogami, ludzie trzymają się za ręce i lądujemy awaryjnie. Wszystko się może zdarzyć" - relacjonował przebieg zdarzeń z pokładu samolotu.
Zastępczy samolot z Pragi
Jak relacjonował pasażer, sam przebieg lądowania awaryjnego odbył się bez zakłóceń i nikomu nic się nie stało. "Tu ukłony dla kapitana i pilotów" - stwierdził pan Waldemar.
Jak mówił ma zastrzeżenia do obsługi lotniska, która jego zdaniem nie zajęła się należycie pasażerami. "Jesteśmy w hali odlotów, ale nikt do nas nie podszedł. Od strony medycznej, czy ktoś ma jakieś problemy" - mówił.
Według przedstawicieli biura ITAKA, pasażerowie mieli dolecieć do Bodrum do godziny 11:30.
Autor: aolsz/ja