Biegający bez kagańca amstaff zaatakował w Karpaczu golden retrievera będącego na spacerze z właścicielem. "Walczył na środku ulicy z broniącym się psem i próbował pogryźć broniących goldena właścicieli" - relacjonuje świadek zdarzenia. Na miejsce wezwano policję, jednak ta - nie mogąc przyjechać - przekazała sprawę straży miejskiej. Do jej przyjazdu ujarzmieniem zwierzęcia zajął się właściciel zaatakowanego psa. Z kolei właściciel amstaffa otrzymał mandat. Informację o zdarzeniu oraz zdjęcia otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Wypoczywające w Karpaczu małżeństwo z dziećmi i psem wybrało się w niedzielę około południa na spacer ulicami miasta. Wtedy, na ulicy Olimpijskiej, doszło do ataku.
- Biegający bez obroży, smyczy i kagańca amstaff rzucił się golden retrieverowi do szyi. Walczył na środku ulicy z broniącym się psem i próbował pogryźć broniących goldena właścicieli. Aby zapobiec tragedii właściciel goldena narażając własne zdrowie złapał rozwścieczonego amstafa w czasie walki za kark - relacjonuje świadek zdarzenia.
- W międzyczasie świadkowie, a później poszkodowani zadzwonili na policję prosząc o interwencję - dodaje świadek. Jak usłyszeli, na miejsce przyjedzie straż miejska.
Policjanci przekazali sprawę straży miejskiej
- Niestety nie mieliśmy w pobliżu żadnego patrolu - przyznaje w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 podinsp. Edyta Bagrowska z Komendy Powiatowej Policji w Jeleniej Górze. Jak dodaje, oficer dyżurny przekazał sprawę karpackiej straży miejskiej. - Dzwonił do nich dwukrotnie w ciągu kilku minut - mówi policjantka.
Policja ponagliła strażników
- Otrzymaliśmy zgłoszenie od policjantów o takim zdarzeniu. Prowadziliśmy czynności w centrum, m.in. zakładaliśmy blokady, musieliśmy uzupełnić dokumenty. Po kilku minutach policja zadzwoniła ponownie, żebyśmy się pośpieszyli, bo jest zagrożenie zdrowia i życia - relacjonuje Bartłomiej Marciniak, pełniący obowiązki komendanta straży miejskiej w Karpaczu.
Jak informuje, strażnicy pojawili się na miejscu po 10 minutach od zgłoszenia. Świadek zdarzenia utrzymuje natomiast, że czas ten był dłuższy i wynosił co najmniej 20 minut. Do czasu przyjazdu strażników, ujarzmianiem psa zajmował się właściciel golden retrievera.
- Zanim przyjechali strażnicy, po amstaffa przyjechał mężczyzna w czarnym bmw. Zabrał zwierzaka i odjechał - relacjonuje świadek zdarzenia.
- Kiedy zjawiliśmy się na miejscu, było już po zdarzeniu. Karpacz to duże miasto, nie mogliśmy się zjawić natychmiast. Nie mamy uprzywilejowanego wozu. Porozmawialiśmy ze świadkami, przekazano nam numery rejestracyjne pojazdu. Udało nam się ustalić, kim jest właściciel amstaffa. Jak poinformował, pies uciekł żonie - wyjaśnia Bartłomiej Marciniak ze straży miejskiej w Karpaczu. Jak dodaje, właściciel otrzymał mandat w wysokości 200 złotych.
Autor: rydz//tka