W niedzielę przed warszawskim Muzeum Historii Żydów Polskich uczczono pamięć ofiar powstania w getcie w 72. rocznicę jego wybuchu. Pamięć tragicznych wydarzeń, z żółtymi żonkilami w klapach, uczcili też Reporterzy 24.
Wśród gości 72. rocznicy powstania w getcie przed Muzeum Historii Żydów Polskich znaleźli się m. in. ambasadorowie Izraela, Niemiec i Stanów Zjednoczonych, naczelny rabin Polski i przedstawiciele polskich władz. Swoje wspomnienia sprzed siedmiu dekad przywołał prof. Władysław Bartoszewski, który był wówczas członkiem Rady Pomocy Żydom "Żegota".
- Chcieli wykazać się ambicją i pokazać, że nie da rady ich wywieźć tak łatwo, że będą się bronić - mówił prof. Władysław Bartoszewski. Profesor podkreślał, że mimo oferowanej przez Polaków pomocy w ucieczce, mieszkańcy getta zdecydowali się bronić do końca i nie pozwolić na wywózkę do obozów zagłady.
W czasie uroczystości naczelny rabin Polski Michael Schudrich odmówił modlitwę kadisz. Przedstawiciele władz, organizacji i grup społecznych złożyli pod pomnikiem wieńce. Licznie zebrani na uroczystości Warszawiacy i przyjezdni przypinali do ubrań żółte żonkile.
Jak czytamy na stronie muzeum, żonkile symbolizują pamięć, szacunek i nadzieję. Marek Edelman, ostatni przywódca Żydowskiej Organizacji Bojowej miał w każdą rocznicę powstania dostawać te kwiaty od anonimowej osoby. Jak informuje muzeum, Edelman co roku składał bukiet żółtych kwiatów pod Pomnikiem Bohaterów Getta.
"Palili dom po domu"
Jak czytamy w portalu tvnwarszawa.pl, powstanie w getcie warszawskim rozpoczęło się 19 kwietnia 1943 roku. Było pierwszym miejskim powstaniem w okupowanej Europie, aktem o charakterze symbolicznym, zważywszy na nikłe szanse powodzenia. W nierównej, trwającej prawie miesiąc, walce słabo uzbrojeni bojownicy Żydowskiej Organizacji Bojowej (ŻOB) i Żydowskiego Związku Wojskowego (ŻZW) stawili opór żołnierzom z oddziałów SS, Wehrmachtu, Policji Bezpieczeństwa oraz formacji pomocniczych. W tym czasie Niemcy zrównali getto z ziemią, metodycznie paląc dom po domu.
8 maja w schronie przy ul. Miłej 18 samobójstwo popełnił przywódca powstania Mordechaj Anielewicz wraz z grupą kilkudziesięciu żołnierzy ŻOB. Nielicznym walczącym udało się kanałami wydostać z płonącego getta. Jednym z nich był ostatni dowódca ŻOB, Marek Edelman, zmarły w 2009 roku.
Autor: rydz,ep/sk,b / Źródło: PAP, tvnwarszawa.pl, polin.pl