Ile może kosztować publiczne przedszkole? „Tyle, co prywatne" – odpowiadają rodzice przedszkolaków i protestują przeciwko nierealnym opłatom za przedszkola narzuconym przez samorządy. "Czy to jest polityka prorodzinna?" - pytają za pośrednictwem Kontaktu 24. Po zmianach w opłatach za przedszkola, która weszły w życie z początkiem września, dostajemy dziesiątki maili od zbulwersowanych rodziców, którzy szczególną uwagę zwracają na wysokość kar, jakie będą musieli zapłacić za brak punktualności. W niektórych miastach sięgają one nawet 50 złotych za każdą rozpoczętą "nadprogramową" godzinę.
Za sprawą ubiegłorocznej nowelizacji prawa oświatowego, zdecydowana większość gmin postanowiła zastąpić stawki ryczałtowe stawkami "za godzinę zajęć ponadprogramowych", określając jednocześnie, w jakich godzinach zajęcia bezpłatne są prowadzone.
Doprowadziło to do sytuacji, w której za kilkugodzinny pobyt dziecka w placówce rodzice muszą zapłacić kilkaset złotych. Tak jest między innymi w Biskupcu na Warmii, gdzie rodzice sprzeciwiają się ustalonej na 3,95 zł opłacie za każdą tzw. ponadprogramową godzinę pobytu dziecka w przedszkolu. Zdecydowali się na desperacki krok - zorganizowali strajk okupacyjny przedszkola.
Wczoraj do protestujących pojechał wiceminister edukacji Zbigniew Włodkowski, który przyznał, że jest zdziwiony działaniami samorządu. "Rodzice mają prawo do tego, aby samorząd wytłumaczył się z tych stawek i powiedział im, jakie elementy wzięto pod uwagę przy propozycjach odpłatności" - powiedział. O sytuacji w przedszkolu w Biskupcu czytaj więcej na tvn24.pl.
Rekord padł w Oleśnicy?
Sytuacja z dramatycznym wzrostem cen za przedszkola dotyczy całego kraju. W mailach do redakcji Kontaktu 24 rodzice podkreślają, że szczególnie bulwersująca jest wysokość kar, które będą zmuszeni zapłacić za nieodebranie dziecka w zadeklarowanym czasie pobytu. Jak dotąd w naszym "rankingu" na najwyższą opłatę wygrywa przedszkole w Oleśnicy (woj. dolnośląskie) - rodzice za każdą rozpoczętą godzinę pobytu dziecka muszą tam zapłacić aż 50 złotych.
"Czy to jest polityka prorodzinna?"
W wielu miastach Polski kary za nieodebranie dziecka na czas także oscylują w okolicy kilkudziesięciu złotych, o czym informują nas internauci.
„A co powiecie na stawkę-karę za przekroczenie czasu zadeklarowanego pobytu 40 złotych?! Tyle jest w Rybniku! A każda dodatkowa godzina po realizacji programu od godziny 13, to 35 złotych!" – skarży się @Roma.
„W taki o to sposób chcą zarabiać publiczne placówki. W głowie się nie mieści, żeby kłamać, że to dla dobra dzieci. Jak słyszę od Pani dyrektor przedszkola w Gorzowie, żeby nie krzywdzić dzieci i przyprowadzać normalnie do przedszkola, to włos jeży się na głowie. 5 godzin darmowe i teraz przyprowadzam dziecko np. o godzinie 7:58 i mam liczone jakby dziecko było w przedszkolu od godziny 7:00!" - dodaje @Łukasz.
„W Gdańsku za każdą rozpoczętą godzinę pobytu dziecka w przedszkolu przekraczającą godziny zadeklarowane, przedszkole nalicza karę w wysokości 10 zł. Za każdą rozpoczętą godzinę pobytu dziecka w przedszkolu wykraczającą poza czas pracy przedszkola, przedszkole nalicza kare pieniężną w wysokości 35 zł" - wtóruje @Klaudia.
"Pracuję w Katowicach, zadeklarowałam pobyt moich córek w godzinach 8 – 16 i ten „pakiet" – bo tak się to nazywa - kosztować mnie będzie 126 zł miesięcznie za jedno dziecko. Jeśli dojdzie do zmiany umowy, wtedy następny „pakiet" kosztuje już 147 zł! Do ceny tych pakietów dolicza się jeszcze koszt wyżywienia (za wrzesień 105 zł za dziecko). Czy to jest polityka prorodzinna?" – pyta @Aneta.
„Poznań. Prywatne, publiczne? A może pół żartem pół serio? Dlaczego w każdym przedszkolu jest inaczej? O 15.00 kolejki rodziców wlewają się do szatni. Dzieci mają zajęcia z gimnastyki korekcyjnej, angielskiego i religii w godzinach dodatkowych. Gdzie tu sens? Po trzech spóźnieniach w miesiącu płacimy oprócz godzin dodatkowych jeszcze karę 65 zł. Chyba wolę guwernantkę wynająć dla dzieci" – żali się @adziup.
W sejmie o przedszkolach
Temat opłat za publiczne przedszkola szeroko dyskutowany jest również w sejmie. Na miejscu była reporterka TVN 24, która sondowała opinie polityków w tej kwestii:
Autor: am//ja