"Przez 3 godziny firma Wizzair trzymała nas na płycie lotniska, bez jedzenia i bez picia" - pisze na Kontakt 24 Agneta, która w sobotę wieczorem miała lecieć do Goteborga z Modlina. W końcu pasażerowie mieli usłyszeć, że lot jest odwołany.
"27 października miałam lecieć do Goteborga o godzinie 19.15. Samolot przyleciał z Eindhoven opóźniony i o 19.40 rozpoczęło się upychanie ludzi w samolocie" – pisze w mailu pasażerka.
Według jej relacji, śnieg padał coraz większy i pasażerowie mieli problem z dotarciem do maszyny. "Nie było nawet posypane piachem, nie mówiąc o odśnieżeniu ścieżki dla pieszych" - twierdzi.
Dodaje, że przewoźnik trzymał pasażerów przez 3 godziny na płycie lotniska. "Bez jedzenia i bez picia - mam na myśli, że bez darmowego posiłku. Oczywiście, jak ktoś chciał, to mógł sobie kupić. Wizzair zrobił dobry biznes, ponieważ po około godzinie ludzie trzymani w puszce bez powietrza zaczęli robić zakupy na pokładzie" - mówi Agneta.
"Schody nie były odśnieżone"
Pasażerowie byli informowani, że płyta jest odśnieżana, ale o godz. 23 usłyszeli, że lot w sobotę się nie odbędzie. "Zostaliśmy poinformowani, że lot zostaje przełożony na godzinę 7.30 rano następnego dnia. Mieliśmy się stawić na lotnisku o 5 rano według tego, co usłyszeliśmy w megafonach. Zostaliśmy poproszeni o opuszczenie samolotu" – przekonuje pasażerka. "Schody, po których schodziliśmy, nie były nawet odśnieżone. Trzeba było bardzo mocno trzymać się poręczy, żeby nie spaść" – dodaje.
Pyta też o stan pilota, który miał lecieć z Modlina: "Czy pilot, który siedział w samolocie do godziny 23 i powiedzmy, że dotarł do hotelu na 24, juz o 7 rano był na tyle wypoczęty, żeby wsiąść za ster i brać odpowiedzialność za cały samolot ludzi?".
Lotnisko: to decyzja przwoźnika
"Po godz. 19 w sobotę widzialność się pogorszyła, co powodowało problemy. Kwestia trzymania pasażerów w samolocie jest po stronie przewoźnika. To są ich decyzje logistyczne, być może prognoza pokazywała, że pogoda się poprawi. Szczegółów jednak nie znam" - mówi w rozmowie z tvnwarszawa.pl Edyta Mikołajczyk z Portu Lotniczego Warszawa-Modlin.
Jak przekonuje, ekipy odśnieżające na pewno pracowały cały czas, ale intensywne opady połączone z silnym wiatrem powodowały, że śnieg był nawiewany z powrotem.
Śnieg sparaliżował transport
Intensywne opady śniegu sparaliżowały w sobotę wieczorem i niedzielę rano transport na Mazowszu. Z utrudnieniami musieli się liczyć nie tylko pasażerowie, którzy chcieli wylecieć z lotniska w Modlinie. Także cierpliwość osób podróżujących pociągami była wystawiona na próbę. NIektóre składy utknęły, inne były opóźnione nawet kilka godzin. CZYTAJ WIĘCEJ O PARALIŻU NA KOLEI
Autor: ran/roody//ja