11-latka "zauważyła, że wybiegł do niej mężczyzna". Policja zmieniała zdanie w sprawie zajścia

W związku ze zgłoszeniem interweniowali policjanci z Komisariatu Policji V w Katowicach

Po tym, jak 41-latek zatrzymany pod zarzutem uprowadzenia i zabójstwa 11-letniego Sebastiana z Katowic przyznał się do popełnienia zbrodni, w mediach społecznościowych pojawiły się pytania o podobne zdarzenie z tego tygodnia. Jakiś mężczyzna miał zagrażać 11-letniej dziewczynce na katowickim Burowcu, co zostało zgłoszone na policję. Pytani o to zajście, funkcjonariusze początkowo zaprzeczali, potem zmienili zdanie. Pierwsza informacja w tej sprawie wpłynęła na Kontakt 24.

W związku ze zgłoszeniem interweniowali policjanci z Komisariatu Policji V w Katowicach

Śląska policja w poniedziałek poinformowała, że zatrzymany dzień wcześniej 41-letni mężczyzna przyznał się do uprowadzenia i zabójstwa 11-letniego Sebastiana, który zaginął w sobotę.

Czy to ten sam mężczyzna który gonił w czwartek dziewczynkę przy ulicy Hallera? Wszyscy czekamy na informacje. Internauta

O sprawie informował portal tvn24.pl: "Opowiadał o zbrodni ze szczegółami, nie było po nim widać śladów skruchy czy wyrzutów sumienia"

Pod informacją o zatrzymaniu mężczyzny na profilu Policji Śląskiej na Facebooku zapytano: "Czy to ten sam mężczyzna który gonił w czwartek dziewczynkę przy ulicy Hallera? Wszyscy czekamy na informacje". To nawiązanie do tego, że w czwartek niezidentyfikowany mężczyzna miał gonić dziewczynkę na Burowcu we wschodniej części Katowic, co zostało zgłoszone na policję.

Rano: zaprzeczamy, aby takie zdarzenie w ogóle miało miejsce

Po 9 rano policjanci napisali w mediach społecznościowych: "Po sygnałach, które od Państwa otrzymaliśmy, dokładnie sprawdzaliśmy te informacje. Zaprzeczamy, aby takie zdarzenie w ogóle miało miejsce. Nie zgłosili się do nas również żadni rodzice, ani nikt nie wskazał nam jakiegokolwiek dziecka, które byłoby gonione".

Zapytana o to konkretne zdarzenie na Burowcu, rzeczniczka prasowa komendanta wojewódzkiego policji w Katowicach podinspektor Aleksandra Nowara w porannej rozmowie z TVN24 także zaprzeczyła, aby do niego doszło. Oświadczyła: - Najprawdopodobniej to sytuacja niezwiązana z tym, aby ktoś z dzieci czy z młodych ludzi był zaczepiany.

- Oczywiście sprawdzamy każdy wątek, wszystko analizujemy i te czynności będą dzisiaj nadal prowadzone. Mamy jeszcze mnóstwo rzeczy do wykonania - zapowiedziała.

Po południu: błędny przekaz wynikał z opóźnienia w komunikacji

Gdy pytania zaczęły się mnożyć, śląska policja zmieniła zdanie i napisała na Facebooku: "Faktycznie potwierdzamy, że w piątek rano policjanci z komisariatu Policji V w Katowicach interweniowali w związku ze zgłoszeniem w opisanej sprawie. Czynności zostały podjęte niezwłocznie. Wcześniejszy błędny przekaz wynikał z opóźnienia w komunikacji pomiędzy administratorem strony internetowej, a funkcjonariuszami". Post, umieszczony o 12.54, został edytowany.

"Nie wiążemy obu wydarzeń ze sobą"

Po południu przebieg zdarzenia opisała w rozmowie z Kontaktem 24 oficer prasowa Komendy Miejskiej Policji w Katowicach, młodsza aspirant Agnieszka Żyłka.

- W piątek 21 maja o godzinie 8 rano do V Komisariatu Policji w Katowicach przyszedł ojciec z 11-letnią córką. Córka poinformowała, że dzień wcześniej, w czwartek, 20 maja, była na terenie ogródków działkowych przy ulicy Hallera. Dodała, że razem z koleżankami przebywała w jednym z pustostanów znajdujących się w tamtej okolicy. Kiedy dzieci wracały do domu, dziewczynka zorientowała się, że zapomniała czegoś zabrać z tego pustostanu. Gdy szła w tamtą stronę, zauważyła, że wybiegł do niej mężczyzna. Dziewczynka twierdzi, że miał zasłoniętą twarz kominem, miał na sobie bluzę sportową. Dziecko uciekło - opisała.

Potwierdziła, że sprawą zajęły się służby kryminalne. Dodała, że mógł to być mężczyzna uprawiający jogging. Potwierdziła, że jak dotąd funkcjonariusze nie wiążą tego zgłoszenia ze sprawą zamordowanego 11-latka z Katowic.

Czytaj więcej na tvn24.pl

Autor: akw, jw/ rzw / Źródło: tvn24.pl, Kontakt 24

Ważny temat?

Podziel się!

Ważny temat?

Podziel się!

Czekamy na Wasze:

Pozostałe wiadomości

Nawałnice przeszły w niedzielę przez Arabię Saudyjską. Ulewny deszcz spowodował, że w mieście Dżedda doszło do podtopień. Widać je na nagraniu, które wysłała na Kontakt24 pani Martyna.

Nawałnice w Arabii Saudyjskiej. Podtopiona Dżedda na nagraniu Reporterki24

Nawałnice w Arabii Saudyjskiej. Podtopiona Dżedda na nagraniu Reporterki24

Źródło:
gulfnews.com, Kontakt24

Podróżujący pociągiem mężczyzna zauważył samochód, który ciągnął za sobą sanki z dwójką małych dzieci. W trakcie krótkiego postoju nagrał film, który ma zamiar przekazać policji. Uważa, że ta zabawa mogła skończyć się tragicznie. Nagranie dostaliśmy na Kontakt24.

Samochód ciągnął sanki z dziećmi. "Ścigał się z pociągiem". Nagranie

Samochód ciągnął sanki z dziećmi. "Ścigał się z pociągiem". Nagranie

Źródło:
Kontakt24, TVN24

W sześciu mieszkaniach przy ulicy Jęczmiennej we Wrocławiu ktoś uszkodził szyby, strzelając w nie najprawdopodobniej z wiatrówki. - Ktoś sobie zabawę urządził. Całe szczęście nikt nie stał przy oknie - zrelacjonował w rozmowie z nami pan Andrzej, jeden z mieszkańców. Sprawą ma zająć się policja.

Dziury po pociskach w oknach sześciu mieszkań we Wrocławiu

Dziury po pociskach w oknach sześciu mieszkań we Wrocławiu

Źródło:
Kontakt 24

W sobotni wieczór mogliśmy obserwować niezwykłe zjawisko - zakrycie Saturna przez Księżyc. Patrzeniu w niebo sprzyjała aura. Do obserwacji nie był potrzebny żaden specjalistyczny sprzęt.

Saturn schował się za Księżycem. "Na zewnątrz zimno, ale było warto"

Saturn schował się za Księżycem. "Na zewnątrz zimno, ale było warto"

Aktualizacja:
Źródło:
"Z głową w gwiazdach", tvnmeteo.pl

Prezydent Andrzej Duda postanowił skorzystać z zimowej aury i wybrał się na narty do Kluszkowiec. W zjazdach towarzyszy mu dwóch ochroniarzy.

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Andrzej Duda wypoczywa na nartach

Źródło:
tvn24.pl

Pan Dariusz miał w czwartek wieczorem wylecieć z Sharm el-Sheikh do Rzeszowa samolotem linii SkyUp. Jego lot został jednak odwołany, podobnie jak kolejny. Linie lotnicze przepraszają pasażerów.

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Odwołane loty z Egiptu i Fuerteventury. Część pasażerów musiała czekać prawie dwie doby

Źródło:
Kontakt24, tvn24.pl

Za sprawą powrotu zimy do Polski pogoda w części kraju była niebezpieczna. Występowały burze śnieżne, wiał silny wiatr. Na jadące auto w Koszalinie spadło drzewo. Opady śniegu i śliska nawierzchnia utrudniały kierowcom poruszanie się - zimowe opony były koniecznością. Pogodowe relacje otrzymaliśmy na Kontakt24.

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Atak zimy w części Polski. Drzewo spadło na samochód

Źródło:
dd

Pani Aleksandra zapłaciła 350 złotych za przejazd z Dworca Wschodniego do centrum. Według taryfy przewoźnika jeden kilometr podróży wyceniony był na 60 złotych. Kobieta nie zgłosiła sprawy na policję, ale nie kryje rozgoryczenia tą sytuacją. - To naprawdę przykre, że można tak kogoś naciągnąć - powiedziała.

350 złotych za 11-minutowy kurs

350 złotych za 11-minutowy kurs

Źródło:
Kontakt24/tvnwarszawa.pl

W lesie w podlaskim Surażu pojawiły się lodowe włosy. Zdjęcia, na którym widać to rzadkie zjawisko, dostaliśmy na Kontakt24. Dopiero kilka lat temu naukowcy odkryli proces jego powstawania.

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

"Przypominało pałki z watą cukrową. Było tego całe mnóstwo"

Źródło:
Kontakt24, tvnmeteo.pl

Piętnastomiesięczna dziewczynka straciła przytomność po tym, jak "niezauważona weszła do skrzyni łóżka" i została tam przypadkowo zamknięta. Początkowo przywrócono dziecku funkcje życiowe, ale ostatecznie nie udało się jej uratować. Wstępne ustalenia wskazują, że doszło do tragicznego wypadku.

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Nie żyje piętnastomiesięczna dziewczynka. "Weszła niezauważona do skrzyni łóżka"

Źródło:
Kontakt24, TVN24

W małopolskiej Przysietnicy pojawiła się biała tęcza. Zdjęcie nietypowego zjawiska, które powstaje w czasie mgły, otrzymaliśmy na Kontakt24.

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Biała tęcza w Małopolsce. "Czegoś takiego jeszcze nie widziałem"

Źródło:
tvnmeteo.pl, Kontakt24

Policyjny pościg w Stargardzie zakończył się, gdy kierująca uderzyła w zaparkowany samochód. Jak się okazało, kobieta była pijana. Z tyłu auta była jej czteroletnia córka, jechała bez fotelika.

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Pijana uciekała przed policją. W aucie była jej czteroletnia córka

Źródło:
TVN24

Na Kontakt24 otrzymaliśmy informacje, że klienci centrum handlowego Bonarka w Krakowie utknęli w gigantycznych korkach i nie mogli po południu i wczesnym wieczorem wyjechać z parkingu. W sznurze aut - jak alarmował jeden z Reporterów24 - niektórzy czekali kilka godzin. - Potwierdzam, że nawał klientów sparaliżował ruch w okolicy, policja na miejscu stara się pomóc kierowcom i kieruje ruchem - przekazał tvn24.pl młodszy aspirant Mateusz Lenartowicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Drogowy paraliż pod centrum handlowym. Policja wysłała patrole

Źródło:
tvn24.pl

Za kurs z Dworca Centralnego na Mokotów zapłaciła 360 złotych. Zszokowana kobieta sprawę zgłosiła policji. - Powiedzieli mi, że wiedzą o tym mężczyźnie i jemu podobnych. To cała szajka - opowiedziała pani Klaudia. Czy policja może coś zrobić z nieuczciwymi "taksówkarzami"?

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Nieuczciwi "taksówkarze" wystawiają rachunki na niebotyczne kwoty. Policja tłumaczy, co może zrobić

Źródło:
tvnwarszawa.pl

Pierwszego dziadka do orzechów dostała jeszcze jako dziecko. Wtedy nie była zadowolona, wolała łyżwy. Jak się okazało, z biegiem czasu zbieranie drewnianych figurek stało się jej pasją. Chociaż ma 500 sztuk, szukając kolejnego dziadka, wie, czy taki stoi już na jej półce. - Czy mam ulubionego? Wie pani, to jak z dziećmi, wszystkie się kocha - mówi pani Aldona w rozmowie z tvn24.pl.

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Zebrała 500 dziadków do orzechów, mają swój pokój

Źródło:
TVN24