W wyniku wybuchu butli z gazem w sobotę wieczorem zawaliła się kamienica w Sosnowcu. Pod gruzami znalazły się dwie starsze osoby. 79-letniej kobiety nie udało się uratować. Jej 72-letni mąż został przewieziony do szpitala. Zdjęcia i nagranie otrzymaliśmy na Kontakt 24.
Pion kamienicy przy ulicy Tylnej 12 zawalił się w sobotę około godziny 20. "Było słychać ogromny huk. Zawalił się środkowy pion budynku, parter i piętro" - powiedziała w rozmowie z nami pani Katarzyna, od której otrzymaliśmy zdjęcia.
"Usłyszeliśmy huk, po czym widać było tylko chmurę pyłu. Okoliczni mieszkańcy podbiegli do gruzowiska, ale nie mieli szans dostać się do środka. Na szczęście straż pożarna zaczęła akcje już po kilku minutach od zdarzenia" - dodawała pani Kamila.
- Pod gruzami znajdują się trzy osoby. Z jedną mamy kontakt słowny - mówił w sobotę około godziny 20.30 mł. bryg. Jacek Szczypiorski z Komendy Miejskiej Straży Pożarnej w Sosnowcu.
Przed godziną 21 strażacy sprecyzowali, że pod gruzami znajdują się jednak dwie osoby. Jak poinformowało Wojewódzkie Stanowisko Koordynacji Ratownictwa, kamienica zawaliła się w wyniku wybuchu butli z gazem.
Nie żyje kobieta
Po godzinie 21 na antenie TVN24 podinsp. Mariusz Łabędzki z sosnowieckiej policji mówił, że spod gruzów wyciągnięto starszego mężczyznę. Od samego początku był z nim kontakt. 72-latek był przytomny, ale doznał rozległych oparzeń. Został przewieziony do Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach Śląskich.
- Ma oparzenia drugiego i trzeciego stopnia znacznych powierzchni ciała. To potwierdza wstępne ustalenie, że doszło do wybuchu gazu - powiedział podinsp. Łabędzki.
Przed godziną pierwszą w nocy policjanci i strażacy przekazali, że ratownicy dotarli do poszukiwanej kobiety, żony 72-latka. 79-latka już nie żyła. Jak informowały służby, to mąż kobiety poinformował ich, że w momencie wybuchu znajdowała się ona w kuchni.
Na miejsce przyjechało blisko 70 strażaków. Musieli ręcznie przerzucać cegła po cegle. Zanim strażacy dotarli do kobiety, jak mówił na antenie TVN24 mł. bryg. Jacek Kleszczewski ze straży pożarnej, strażacy musieli ustabilizować uszkodzone ściany boczne budynku. Gruzowisko przeszukiwały też psy.
W sobotę późnym południem strażacy zakończyli odgruzowywanie. Poza wcześniej wydobytym małżeństwem, pod gruzami nikogo nie znaleziono.
Po katastrofie ewakuowano lokatorów z sąsiednich pionów. Niektórzy z nich w sobotę wrócili do swoich mieszkań. Więcej na tvn24.pl
Autor: ak,ahw/ank,kab / Źródło: Kontakt 24, tvn24.pl