Trwają poszukiwania więźnia, który w nocy z piątku na sobotę uciekł z miejsca pracy. Mężczyzna wraz z około 20 osadzonymi był zatrudniony w jednym z warszawskich oddziałów Poczty Polskiej. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24.
W poniedziałek rano kpt. Arleta Pęconek, rzeczniczka Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej przekazała, że poszukiwania nadal trwają. - Więzień sam się nie stawił, nie został też zatrzymany - mówiła.
Jak dodała, poszukiwany jest 35-latek, który w nocy z piątku na sobotę uciekł z oddziału Poczty Polskiej przy ul. Łączyny, gdzie pracował.
- Nieobecność mężczyzny zauważyli pozostali współwięźniowie, którzy poinformowali pracowników Poczty Polskiej, a ci areszt śledczy. Pracownicy służby więziennej powołali natychmiast grupę pościgową, która równolegle z policją weryfikowała miejsce zamieszkania więźnia, najbliższe autobusy, postoje taksówek - mówiła w sobotę w rozmowie z redakcją Kontaktu 24.
"Cieszył się dobrą opinią"
Jak zapewniła rzeczniczka, mężczyzna nie jest osobą niebezpieczną dla społeczeństwa. - Odbywał karę pozbawienia wolności za przestępstwa przeciwko mieniu - sprecyzowała kpt. Pęconek.
35-latek przebywał w Areszcie Śledczym na warszawskim Służewcu. - Z tej jednostki codziennie wychodzi około 100 więźniów, z czego do 20 do pracy na poczcie. Więźniowie zajmują się segregacją i wyładunkiem. Są to osoby wyselekcjonowane, niestanowiące zagrożenia da społeczeństwa. Więzień który się oddalił, cieszył się dobrą opinią, sprawdzał się w pracy - zapewniała w sobotę.
Kpt. Pęconek w poniedziałek dodała, że do sędziego penitencjarnego, a także do sądu, który orzekł karę pozbawienia wolności wobec mężczyzny, wysłano wniosek z informacją o jego ucieczce. - O sprawie zostanie powiadomiona także prokuratura - zakończyła.
Autor: ak,ank//tka