Kilka osób zostało ranionych nożem, a jedna z nich dotkliwie pobita. - Rozpętała się nie bójka, a prawie wojna. W ruch poszły pięści, nogi i noże - mówił o sobotnich wydarzeniach we Wrocławiu Tomasz Kanik, reporter TVN24. Jak się okazało, najprawdopodobniej poszło o kobietę. Pierwszą informację o zajściu otrzymaliśmy na Kontakt 24.
- Najpewniej poszło o to, że ktoś zaczepił kobietę mieszkającą w okolicy - mówił reporter TVN24, Tomasz Kanik. - Dwóch mężczyzn było w stosunku do niej agresywnych - relacjonował.
Sytuację zauważyli inni mężczyźni, którzy stanęli w obronie kobiety. - Rozpętała się nie bójka, a prawie wojna. W ruch poszły pięści, nogi i noże - relacjonował Kanik.
Sama policja, ze względu na dobro śledztwa, nie chce wypowiadać się na temat zdarzenia. Jak przekazał redakcji Kontaktu 24 kom. Kamil Rynkiewicz z Komendy Wojewódzkiej Policji we Wrocławiu, do konfrontacji dwóch awanturujących się grup doszło w sobotę około godz. 21 na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Prądzyńskiego.
"Nie sprawiali wrażenia bandziorów"
- Kilka osób odniosło obrażenia wynikające z użycia noża. Trafili do szpitala - dodał policjant i poinformował, że zatrzymano większość osób zamieszanych w awanturę.
Według relacji świadka, jeden z mężczyzn, który stanął w obronie młodej kobiety, został dotkliwie pobity. - (Ci mężczyźni - red.) nie sprawiali wrażenia bandziorów. Oni użyli noża. Jakiś mężczyzna biegał z dużą maczetą - relacjonował.
Tomasz Kanik w "Faktach po południu" poinformował natomiast, że pobity mężczyzna prawdopodobnie opuścił już szpital. Z informacji, do których dotarł reporter TVN24 wynika, że mężczyźni, którzy zaczepili kobietę, nie są mieszkańcami Przedmieścia Oławskiego - dzielnicy Wrocławia, na której doszło do awantury.
Autor: ank,mz/popi,tka