Trwa obława na napastnika, który w poniedziałek zastrzelił pracownika kantoru i ranił kobietę na ul. Legionów Polskich w Bochni (woj. małopolskie). Po oddaniu strzałów mężczyzna zabrał pieniądze i uciekł. Policja stworzyła portret pamięciowy napastnika. Wyznaczono nagrodę za wskazanie sprawcy. Pierwszą informację otrzymaliśmy na Kontakt 24 od internauty Pawła.
Jak mówił w środę na antenie TVN24 reporter Leszek Kabłak, obława jak dotąd nic nie dała. - Wciąż nie ma przełomu. Jedyny trop to portret pamięciowy sporządzony przez policję - ustalił na miejscu. Dodał, że nie wiadomo również, gdzie szukać mężczyzny, który może ukrywać się w mieście, jeżeli jeszcze nie udało mu się uciec.
Tymczasem mieszkańcy Bochni są pogrążeni w żałobie. Nad kantorem na ul. Solnej wywieszono czarną flagę, a obok ustawiono znicze.
Śmiertelny postrzał
Zgłoszenie o strzałach policja w Bochni dostała w poniedziałek ok. godz. 17:20. Jak tłumaczył rzecznik tamtejszej policji mł. asp. Łukasz Ostręga, niezidentyfikowany jeszcze mężczyzna zastrzelił jedną osobę, a drugą ranił. - Napastnik oddał strzały w kierunku mężczyzny i kobiety - powiedział.
Sprawca oddał kilka strzałów - trzy dosięgły pracownika kantoru. Jarosław Kycia, dyrektor szpitala w Bochni, poinformował, że pomimo prowadzonej reanimacji, postrzelony mężczyzna zmarł.
Poszkodowana została ranna w udo. Nie wiadomo, czy napastnik ranił ją celowo, czy trafił ją rykoszet. - Kobieta jest odizolowana w szpitalu, jest pod opieką policji. Jej życiu nie zagraża niebezpieczeństwo - powiedział dyrektor na antenie TVN24.
Kilkudziesięciu policjantów i blokady
Jak poinformował rzecznik małopolskiej policji podinsp. Mariusz Ciarka, po oddaniu strzałów napastnik uciekł z miejsca zdarzenia.
- Ze wstępnych ustaleń wynika, że mężczyzna zabrał pieniądze i uciekł pieszo w ul. Krakowską w Bochni. Na miejscu jest policja i specjalna grupa, która zabezpiecza ślady. Ściągnięty został również pies do tropienia - mówił w poniedziałek podinsp. Ciarka. Jak dodał, zarządzono również blokady dróg, ponieważ napastnik mógł przesiąść się w samochód.
Jak poinformował we wtorek około godz. 8 mł. asp. Ostręga, policja z Bochni współpracuje także z jednostkami z Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie, oraz z Komendami Powiatowymi w Brzesku i Wieliczce. Prokuratura Rejonowa w Bochni wszczęła już w tej sprawie śledztwo pod kątem zabójstwa.
Zablokowane są drogi w Bochni, okolicznych miejscowościach oraz drogi wjazdowe do miasta.
Wszystko dla 100 tys. zł?
We wtorek policja poinformowała, że sprawcy szuka kilkudziesięciu funkcjonariuszy. Według nich mężczyzna "musiał być doskonale przygotowany do tego napadu, musiał wiedzieć, gdzie pracownik kantoru będzie parkował i o której się zjawi". Napastnik ukradł w reklamówce 100 tysięcy zł.
Komenda Wojewódzka Policji podała, że poszukiwany mężczyzna ma ok. 45-50 lat i ok. 160 cm wzrostu. Ubrany był w czapkę z daszkiem, czarną skórzaną kurtkę i dżinsy. - Apelujemy do mieszkańców, aby informowali nas, jeżeli widzieli takiego mężczyznę w okolicy - podała policja.
Portret pamięciowy i nagroda
Przy współpracy ze świadkami policyjny rysownik stworzył portret pamięciowy mężczyzny.
Osoby, które mogą rozpoznać napastnika, proszone są o kontakt – tel. 997 oraz tel.: 12 61 54 400, Wydział Kryminalny Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie.
Za wskazanie sprawcy Małopolski Komendant Wojewódzki Policji wyznaczył nagrodę w wysokości 10 tysięcy zł.
Odcisk buta
Około południa policjanci zdecydowali się rozszerzyć teren oględzin. Do tej pory funkcjonariuszom udało
się zabezpieczyć m.in. łuski, materiał biologiczny oraz odcisk buta, który najprawdopodobniej należy do sprawcy. Eksperci analizują zabezpieczone ślady w laboratorium kryminalistycznym.
Policjanci podejrzewają, że mężczyzna nie działał sam. Możliwe jest, że po tym jak zastrzelił pracownika kantoru i ukradł reklamówkę z pieniędzmi, oddalił się samochodem ze swoim pomocnikiem.
Policja nie wyklucza również związku z podobnymi sprawami z przeszłości. W wakacje w podkrakowskiej miejscowości Targowisko również doszło do napadu na pracownika kantoru. Wtedy sprawcy poruszali się na motocyklach i oddawali strzały w kierunku mężczyzny. Powołano spec-grupę, której celem było ujęcie napastników, jednak nie udało się tego osiągnąć.
"Myślałem, że to petarda"
Od poniedziałku przesłuchiwani są świadkowie. Wśród nich jest kobieta, która najprawdopodobniej widziała uciekającego mężczyznę.
Jeden ze świadków relacjonował, że padły trzy strzały. - Na początku myślałem, że to petarda. To był silny strzał - powiedział.
Autor: mz,gk//tka,aw