- To królestwo pejzaży i koni. Zdecydowanie nie jest to miejsce dla turystów w szpilkach. Nie ma też żadnej wieczornej rewii mody - mówi Sebastian, który odwiedził Rapa Nui, czyli Wyspę Wielkanocną. Jak przyznaje, jest to miejsce pełne spokoju, uśmiechu i luzu. O Rapa Nui Reporter 24 opowiada w ramach akcji: Pokaż nam świat.
TY RÓWNIEŻ UDAŁEŚ SIĘ W CIEKAWĄ PODRÓŻ? A MOŻE MIESZKASZ ZA GRANICĄ? CZEKAMY NA TWOJĄ RELACJĘ. DOŁĄCZ DO GORĄCEGO TEMATU I #POKAZNAMSWIAT
Liczba ludności na Wyspie Wielkanocnej nie jest duża. To niecałe cztery tysiące mieszkańców, z czego większość stanowią Polinezyjczycy.
- Dzięki temu spotkanie i mijanie tych samych osób, kilka razy w ciągu kilku dni pobytu, staje się niemal sąsiedzką normą - mówi Reporter 24. I dopowiada: - Większości turystów, która tu przybędzie, zapewne będą się udzielać atmosfera bezproblemowości każdego dnia, uśmiech i luz.
"Mieszkańcy mówią: Wyspa niczym pępek świata"
Rapa Nui należy do Chile. Uznawana za jedną z najbardziej oddalonych na świecie, leży wyobcowana 3600 km od wybrzeży tego państwa, gdzieś niemal pośrodku Oceanu Spokojnego. - Mieszkańcy mówią, że jest ona niczym pępek świata - opowiada Sebastian.
I od razu przypomina: - Dzięki temu wyspa stworzyła własną kulturę i język rapanui. A jeszcze przed przybyciem chrześcijańskich misjonarzy w XIX wieku, była także jedyną wyspą Oceanii, która posiadała formę pisaną tegoż języka, nazwaną rongo-rongo. Ryte w drewnie pismo do dziś pozostaje nieodczytane, ponieważ w XIX wieku peruwiańscy handlarze niewolników, uprowadzili większą część ludności wyspy, a ci, co pozostali, nie umieli czytać.
Jedno miasto
Jedyną miejscowością jest Hanga Roa. - To jedna główna ulica i kilka bocznych. Taka klasyczna wioska, ozdobiona jednak palmami, drzewami bananowca i inną, typową dla tej szerokości geograficznej, roślinnością - wspomina podróżnik i autor zdjęć.
W jego ocenie Wyspa Wielkanocna "zdecydowanie nie jest miejscem dla turystów w szpilkach". - Zawiodą się również wszyscy ci pragnący pokazać się wieczorem na nadmorskim deptaku. Tego tutaj nie ma. Nie ma żadnej wieczornej rewii mody. To miejsce dla tych, którzy cenią kulturę, których przywiodła tu historia wyspy i jej mieszkańców - przyznaje.
Natomiast jest to "królestwo pejzaży i królestwo koni". Jak wspomina Sebastian, konie na wyspie można spotkać niemalże wszędzie - na ulicy, polach, nad urwistym skalnym brzegiem. Również "cierpliwie i niewzruszenie przypatrują się wielkim posągom moai". - Spokój, jaki dobiega z każdej strony tego miejsca, połączony z szumem morza, barwnymi jego kolorami i skalistym ciemnym powulkanicznym wybrzeżem, buduje i pozostawia uczucie idealnej harmonii - wspomina.
Słynne posągi i "sklepy jak za komuny"
Kamiennych posągów - moai, jest blisko 900. Stawiane przez mieszkańców Wyspy Wielkanocnej na kamiennych platformach ahu są najbardziej znanym osiągnięciem cywilizacji polinezyjskiej. Większość z nich została wykuta w tufie wulkanicznym. Niektóre mają ponad sześć metrów wysokości i ważą ponad 20 ton. Największy posąg, tzw. Paro miał niemalże 10 metrów wysokości i ważył 75 ton.
- Figury te rozsiane są po całym obszarze Parku Narodowego Rapa Nui. Czasami są dobrze widoczne. Innym razem trzeba się trochę natrudzić, by je znaleźć - relacjonuje Sebastian.
W sklepach natomiast jest "jak za czasów ciężkiej komuny". - Towar poprzebierany i trzeba się żywić tym, co pozostało. Ceny są dwu-, trzykrotnie wyższe niż w Chile, ponieważ większość produktów trzeba importować. Ceny nie powinny więc dziwić, choć zadziwiały niejednokrotnie - przyznaje Reporter 24.
Specjalnie dla Was na bieżąco aktualizujemy mapę, na której pokazujemy, jakie miejsca zwiedzają Reporterzy 24. Oto relacje, które otrzymaliśmy od Was w ramach akcji "Pokaż nam świat":
Autor: ank/popi