Czwartek we Lwowie upłynął pod znakiem wielkiego sprzątania po tzw. "nocy gniewu". "Młodzi ludzie skrzyknęli się na jednym z portali społecznościowych, aby posprzątać swoje miasto"- relacjonował Mariusz Sękowski, wolontariusz EVS w Polskiej Fundacji im. Roberta Schumana, który w serwisie Kontaktu 24 zamieścił zdjęcia.
"W podpalonych wcześniej przez demonstrujących budynkach milicji i prokuratury trwały dziś prace porządkowe" - powiedział w rozmowie z redakcją Kontaktu 24 Mariusz Sękowski.
"Mieszkańcy skrzyknęli się na jednym z portali społecznościowych z apelem, aby w czwartek w południe każdy kto może stawił się przed jedną z siedzib budynków, które uległy największym zniszczeniom" - relacjonował. Jak dodał, mieszkańcy obawiają się tego, że w razie jakichkolwiek zdarzeń w mieście, nie będzie komu interweniować.
Studenci bojkotują zajęcia
Od dwóch dni studenci lwowskich uczelni w geście solidarności z protestującymi na Majdanie bojkotują zajęcia. W czwartek wyszli na ulice miasta nawołując do wyjazdu do Kijowa. "Mówią: my jesteśmy tutaj, ale nasze serca są z tymi, którzy tam walczą" - relacjonował ze Lwowa reporter TVN24 Robert Jałocha.
Jak powiedział Mariusz Sękowski co chwilę ze Lwowa wyjeżdża kilka, kilkanaście autokarów do Kijowa. "W mieście jest dość specyficznie. Jest znacznie ciszej niż zwykle, nie ma korków, jest jakby mniej ludzi" - dodał.
Lwów solidarny z Kijowem
We wtorek wieczorem i w nocy uczestnicy protestu zajęli m.in. budynek lwowskiej administracji obwodowej, siedzibę obwodowego urzędu spraw wewnętrznych i delegaturę Służby Bezpieczeństwa Ukrainy. W rękach sił opozycyjnych znalazło się także kilka komend dzielnicowych milicji oraz przedstawicielstwo ministerstwa dochodów i podatków. W starciach poszkodowanych zostało ponad 30 osób.
Według relacji korespondenta TVN24 Roberta Jałochy coraz więcej sygnałów wskazuje jednak, że ataki na komisariaty oraz budynek, w którym stacjonują wojska wewnętrzne, mogły być prowokacją.
"Widzieliśmy na własne oczy jak ci ludzie palą milicyjne mundury i akta spraw, które tam się znajdowały. Ale słyszeliśmy, że to nie byli mieszkańcy Lwowa. Że być może chodziło o sprawienie wrażenia braku kontroli nad tymi, którzy protestują" - relacjonował dziennikarz TVN24.
Autor: mmt//tka